Jak to przystało na pierwszoroczniaka z pędzlem w dłoni, każde nowe "dziełko" to jak nowe odkrycie, nowy "styl", nowe "eureki" i święte przekonanie, że jest się na samym szczycie Rankiem, gdy światło iluminuje to "arcydzieło" widać wszystko jak na dłoni. Dosłownie wszystko...nawet to, czego nie chce się widzieć Ale pasja tworzenia jest nie do ruszenia.
Jestem Marek, a gdy pędzel, węgiel, czy ołówek w ręcach - to Maresso.
Artysta to narcyz do sześcianu. Nikomu nie uchyli, gdy wewnętrznie poczuje mistrza...może kiedyś będzie takim nazywany...po drodze doczeka się i podziwu i drwin, ale taki los i drogę wybiera Ten, który kopiuje jedynie swe własne wnętrze.
Ołówek był zanim przekonałem się do farb, po drodze jeszcze fascynacja węglem oraz pastele olejne ( które z resztą do tej pory używam ) Więc w tej kolejności wrzucam zdjęcia i dziękuję za wszelkie komentarze