Rafał87 napisał(a):Według mnie sztuka zaczyna się tam gdzie kończy się pogoń za pieniądzem...Malując dla "mamony" zawsze staramy się przypodobać odbiorcy, utrafić w jego oczekiwania czy dzisiejszą modę.W nasz obraz widzenia świata wkradają się elementy, których nie użylibyśmy malując dla samego siebie, lub sposób przedstawienia tego elementu zmienia się gdy patrzymy na niego przez pryzmat pieniędzy (namalowałbym to tak.....ale pewnie się nie spodoba). Moją diagnozą na ten problem jest malowanie tego co mnie się podoba w sposób, który odpowiada moim preferencją i oczekiwaniom, oczekiwania i gusta innych w procesie tworzenia sztuki są jak dialogi w filmach porno - nieistotne. Według mnie dzieło sztuki w tym przypadku obraz to charakter, sposób widzenia świata i mądrość życiowa artysty, która za pomocą zmielonego proszku i oleju bądź wody, dzięki odpowiednim narzędziom zostaje "przytwierdzona" do odpowiedniego podłoża w sposób szczery, naturalny i niczym nie zmanipulowany. To moje zdanie i rzeczą ludzką jest się z nim nie zgodzić
Gdyby uznać za sztukę tylko to, co tworzymy poza zamówieniami, to trzeba pozamykać 100% muzeów z sztuką dawną, powiedzmy do impresjonistów - włącznie.
Myślę, że chodziło Ci o chałturę - czyli byle co robione dla kasy, ale bez wkładania w to serducha - czyli przede wszystkim NIE po to, by stworzyć coś wyjątkowego, niezależnie od tego, jaka jest przyczyna stworzenia - czy zamówienie, czy własna wizja.
Chałtura może być nazywana sztuką, ale zazwyczaj jest tylko czymś zbliżonym, w najlepszym przypadku poprawnym rzemiosłem artystycznym.
Tycjan, Rembrandt, Rubens, Delacroix i tysiące innych to nie chalturzyści, ale malarze pełną gębą i często zresztą lepsi od większości współczesnych - nawet tych, którzy ich naśladują. Jakoś kasa im w tym nie przeszkodziła.