Przede wsiom fotografia często ma znacznie mocniejszy kontrast, mniejszą rozpiętość tonacji światło-cień, ostrzejsze, nienaturalne barwy, niż gdyby się oglądało świat w naturze i to niezależnie od tematu.
Najgorzej gdy ktoś np. zaczyna malować akt z foto, wybierając fotki, w których świadomie użyto prze-kontrasotowania, przepalenia - i np. sporo szczegółów anatomii zlewa się z tłem, albo wycisza w plamie bieli, co byłoby widoczne, gdyby zastosować jakiś rodzaj rozproszenia, albo zwiększenia zakresu światłocienia
(np., dłuższy czas, odpowiedni filtr, albo skompensowanie ekspozycji).
Takie efekty są pociągające, ale też z natury wymagają wiedzy o proporcjach ciała - bez tego malarze często się gubią i to co wychodzi niestety nie jest (anatomicznie) istotą ludzką... albo od razu widać, że wzorowano się na fotografii... Czyli co często świetne w foto, zwłaszcza czarno-białej, nie zawsze sprawdza się w malarstwie.
Po drugie bokeh / rozmycie tła - mała głębia ostrości - tak charakterystyczne dla fotografii i tak nierealne w sensie empirycznym... i w tradycyjnym malarstwie. Czasem artyści stosują to świadomie, ale to rzadkość, zazwyczaj wygląda to mocno nienaturalnie. Zrobić to tak, by nikt się nie zorientował jeśli nie wie na co patrzeć jest trudno, oto przykład udanego zastosowania bokehu w malarstwie:
http://kukowski.pl/undreams/angel.htmlhttp://kukowski.pl/undreams/painting.html - nie wypowiadam się na temat samego malarstwa bo nie każdy lubi surreal - ale dobry tu jest ten efekt rozmycia tła wspomagającego wrażenie "realizmu" = przestrzenności i wiarygodności istnienia "ostrych" obiektów bliżej nas
Zniekształcenia to wiadomo, w architekturze mogą wkurzać, choć czasem krzywe ściany - np. ruin - wzmagają zamierzony efekt, gorzej jak postać wygląda karykaturalnie albo głowa jakby ktoś miał wodogłowie...
No i efekt odbitego światła słońca, albo z lampy, wszelkie nienaturalne odbicia, rozbłyski światła, dziwne cienie, np., bo był za długi obiektyw albo korzystało się z lampy wbudowanej, za nisko umieszczonej nad obiektywem.