Szczerze o swoim malowaniu(wszystko co nieprawdziwe i twoje)

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 19 gości

Postprzez flisé Cz, 24 maja 2012, 05:21

wszyscy tutaj na forum zgromadzeni są jakimiś artystami, no bo wkońcu tworzą (nie wstydźmy się słowa artysta).
ale nikt z was nie powie mi, że jest artystą czystym - a może się mylę? Czy znajdę tu kogoś kto maluje i ma z tego czystą, nieskazitelną satysfakcję? Dla kogo malowanie jest naturalną przyjemnością? Wydaje mi się że jeśli ktoś traktuje to naprawdę poważnie (nie jako hobby typu: gra w szachy, zbieranie kapsli, lecz coś więcej, coś co ma silny związek z duszą) to obok pozytywnych odczuć są też te ciemne. Czy nigdy nie mieliście ochoty namalować - tylko dla siebie - swojego najgorszego oblicza? Nawet w roli terapi (może), aby zerknąć na to jak na obraz, a nie jak na siebie - innym okiem. Albo inne pytanie: czy jest wam trudno przyznać że wasze obrazy nie mają nic wspolnego z wami? Że są pelne fałszywego piękna tłumaczonego wspaniałomyślnymi, zawsze niewinnymi ''emocjami''? To przecież tylko JA, moja DUSZA, moje UCZUCIA.... to tak łatwo przychodzące słowa, które nasz umysł najczęściej zasypuje tym co w nas najlepsze, zapominajac o naszym gorszym obliczu... czy nie macie wrażenia że są one (te słowa) W WAS fałszywe bo nie dokońca je w ogole rozumiecie pod kątem własnej osoby?
Dlaczego na forum musimy mowic tylko o tym jak cos nas inspipruje. chyba bardziej budujace i pouczajace bedzie to, jak podzielimy sie szczera opinia o nas w kontekscie naszych dziel.
Taki maly klub AA (anonimowych artystow 8) )
ja zaczne - moje obrazy w ogole nie sa szczere. sa tworzone pod wplywem nie moim, lecz takim ktory sie do mnie przylepil i trudno go zdefiniowac (oddzielic). mam takie momenty w ktorych moglbym tworzyc bardzo szczerze i gleboko, ale one sa krotkie, za krotkie.
Wiem ze to brzmi troche abstrakcyjnie ale zmeczylem sie pisaniem pierwszej czesci tematu i nie mam za bardzo sily teraz o tym myslec (to nie latwe) - wiec moze wy mnie zainspirujecie.
flisé
 
Posty: 57
Dołączył(a): Śr, 28 marca 2012, 15:16

Postprzez MPietak Cz, 24 maja 2012, 07:45

flisé napisał(a):wszyscy tutaj na forum zgromadzeni są jakimiś artystami, no bo wkońcu tworzą (nie wstydźmy się słowa artysta).
ale nikt z was nie powie mi, że jest artystą czystym - a może się mylę? Czy znajdę tu kogoś kto maluje i ma z tego czystą, nieskazitelną satysfakcję? Dla kogo malowanie jest naturalną przyjemnością? Wydaje mi się że jeśli ktoś traktuje to naprawdę poważnie (nie jako hobby typu: gra w szachy, zbieranie kapsli, lecz coś więcej, coś co ma silny związek z duszą) to obok pozytywnych odczuć są też te ciemne. Czy nigdy nie mieliście ochoty namalować - tylko dla siebie - swojego najgorszego oblicza? Albo inne pytanie: czy jest wam trudno przyznać że wasze obrazy nie mają nic wspolnego z wami? Że są pelne fałszywego piękna tłumaczonego wspaniałomyślnymi, zawsze niewinnymi ''emocjami''?
Wiem ze to brzmi troche abstrakcyjnie ale zmeczylem sie pisaniem pierwszej czesci tematu i nie mam za bardzo sily teraz o tym myslec (to nie latwe) - wiec moze wy mnie zainspirujecie.

flis z twoim artykuowaniem jakiegoś przesłania po trosze jest tak jak z Twoim malowaniem.Ciekawe ale mało zrozumiałe.1 sze piszesz aby nie wstydzić sie by przyznać ,że jesteśmy artystami ,jeśli pytasz mnie to nie czuje się ani nie jestem artystą malując uciekam w inną sfere własnego ja i robię to zarówno dla przyjemności jak i własnej satysfakcji. Czy można malowania nie traktować poważnie to pytanie odbieram jako retoryczne bo nie znam znaczenia tego słowa w odniesieniu do intymnej sfery życia jakim wydaje się być wsłuchiwanie się w siebie, odbieranie własnych emocji przetworzenie ich i z wewnętrznej potrzeby przeniesienie na płótno.Pewnie,ze to nie łatwe i wielu w tym ja nie do końca potrafi tego dokonać.Bo czy łatwym jest jak w pigułce zogniskować to co czujemy i myslimy i jeszcze wyrazić w zrozumiały sposób dla innych albo choćby dla samego siebie.Pytasz czy nie miałem nigdy ochoty namalować czegoś tylko dla siebie to powiem ci ,ze to co maziam robie własnie dla siebie a to ,że te prace pokazuje innym tego nie zmienia.Nie mam dylematów rodzaju moj obraz ale jakby nie mój bo nie ma nic wspólnego ze mną.Tak być nie może bo wszystko co maluje maluje z potrzeby jak bys powiedział duszy nie są i nie muszą byc piękne ,ale są moje.Na koniec powiem ,ze kiepsko z twoją kondycją skoro skreślenie kilku słów Cie tak zmęczyło :hmm: To tak byś z własnymi przemyśleniami nie czuł się osamotninym i poszedł dalej :ok:
Avatar użytkownika
MPietak
3.
1...

3.
1...
 
Posty: 4203
Dołączył(a): Cz, 7 stycznia 2010, 15:08

Postprzez flisé Pn, 28 maja 2012, 08:55

czesc mpietak!
co do ''artysty'' - nie czujesz sie artysta bo to slowo traktujesz abstrakcyjnie. a ono nie jest abstrakcyjne. czlowiek ktory tworzy jest artysta. jedni ocenia to czy jest dobrym czy zlym artysta po tym jakie ma podejscie do sztuki lub wlasnej duszy, inni po tym jak ludzie oceniaja jego dziela - i tak nazwa go dobrym lub zlym artysta, bo kryteria tych ocen sa rozne, ale znaczenie slowa ''artysta'' nadal pozostaje proste. tworzysz - jestes artysta. to wiec nic wielkiego, tymbardziej ze dzis cos tworzy cala masa ludzi (głównie mlodych)- wiec ambicja taka nie jest juz nawet wyroznieniem. jedynie talent lub cos z naszej osobowosci moze byc wyroznieniem.

Bardzo ladnie mnie wypunktowales (trafiles troche w sedno) piszac o intymnosci poznawania siebie, ale jeszcze bardziej spodobalo mi sie to zdanie jako calosc, gdy napisales ze nie znasz znaczenia slowa ''powaga'' w odniesieniu do poznawania siebie/ sluchania wlasnych emocji. dobrze to zrozumialem? czyli, ciagnac ten temat, moge postawic prowokujace stwierdzenie, ze ty nie traktujesz siebie powaznie (ani powaznie, ani nie powaznie)podczas wsluchiwania sie we wlasne serce? 8) wiec jak siebie traktujesz?
robię to zarówno dla przyjemności jak i własnej satysfakcji.


tylko dla takich powodow? tzn. gdy zaczynasz malowac, to jakby oczekujesz od siebie i swojego przyszlego dziela, ze da ci przyjemnosc i satysfakcje, tak? tak sie wymieniacie, czy prowadzicie czasem jakies inne interesy jeszcze? 8)
flisé
 
Posty: 57
Dołączył(a): Śr, 28 marca 2012, 15:16

Postprzez Zibelius Pn, 28 maja 2012, 09:23

Witaj. :) Ja maluję dla przyjemności.Maluję co chce ,kiedy chce. .Użyłeś tekstu ciekawego że,przeważnie młodzi ludzie są twórczy.A ja uważam że, przeważnie młodzi ludzie powinni chodzić do szkół plastycznych i kształcić się pod okiem doświadczonych nauczycieli.Co się maluje nie ma znaczenia.Ale ma wielkie znaczenie JAK się to obojętne namaluje.Żeby coś nowego i nieznanego do tej pory w sztuce stworzyć trzeba lat poszukiwań,znajomości co już w sztuce jest obecne,warsztatu popartego oświadczeniem.oczywiście GENIUSZE się zdarzają ale jest ich niewielu.Nikt nie skomponował żadnego utworu zanim nie nauczył się grać na instrumencie,nikt nic nie jest w stanie stworzyć jak nie opanował narzędzi w malarstwie rzeźbie i wszelkich rodzajach tworzenia.Jak się ma parę latek trzeba skupić się na nauce i poświecić jej maksimum czasu.Zanim napisze się książkę trzeba nauczyć się pisać i czytać a na to wszystko trzeba czasu (lat).Pozdrawiam :D :-*
Zibelius
 

Postprzez flisé Pn, 28 maja 2012, 11:05

Zibelius napisał(a): Witaj. :) Ja maluję dla przyjemności.Maluję co chce ,kiedy chce. .Użyłeś tekstu ciekawego że,przeważnie młodzi ludzie są twórczy.
A ja uważam że, przeważnie młodzi ludzie powinni chodzić do szkół plastycznych i kształcić się pod okiem doświadczonych nauczycieli.

ale tak sie wlasnie dzieje. szkoly plastyczne to obecnie chyba najmodniejsza (albo jedna z najmodniejszych) forma edukacji. zreszta, zebym lepiej zrozumial co chciales powiedziec, wytlumacz mi roznice w byciu mlodym, tworczym czlowiekiem, a byciu mlodym czlowiekiem ktory uczeszcza do szkoly plastycznej. To troche tak, jakbys chcial powiedziec, ze chodzac do szkoly plastycznej nie jest sie tworczym (bo skoro napisales ''a ja uwazam'' to znaczy ze pomiedzy jednym a drugim stwierdzeniem musi byc jakas roznica). Ale ja sie z tym nawet zgadzam i twierdze ze szkolami plastycznymi trzeba byc ostroznym - zabijaja oryginalnosc. zabijaja cala estetyke i madrosc tworzenia, robiac z tego kolejny szkolny przedmiot (bo malo jest nauczycieli z polotem - tak jak wogole ludzi jest malo z polotem - to nic dziwnego i trzeba o tym pamietac). wobec tego chodzac do szkoly plastycznej i byc artysta wolnym jest tak trudno jak chodzic do kosciola i byc czlowiekiem myslacym samodzielnie i obiektywnie.

Zibelius napisał(a):oczywiście GENIUSZE się zdarzają ale jest ich niewielu.

tu jest blad twojego myslenia (moim zdaniem). bowiem wychodzac z takiego zalozenia ze geniusze to cos nam odleglego z gory skazujemy siebie na bycie nie-geniuszem. dzieje sie tak dlatego, ze trudno odniesc sie do siebie inaczej niz w sposob prosty - geniusz albo nie-geniusz. skoro geniuszy jest malo, to ja lepiej zrobie wszystko to, co nie-geniusz zrobic powinien aby byc dobry w tym co robi - i czym sie wtedy staje? w rzeczywistosci, staje sie swiadomie nie-geniuszem, chocbym nawet mial w sobie skrytego geniusza. ide do szkoly plastycznej, cwicze rzeczy ktore sa memu sercu odlegle, tylko po to zeby stac sie KIMS w sposob jak najpewniejszy i bezpieczny. odcinam sobie wszystkie drogi do geniusza, odcinam sie od niezbednego ryzyka intelektualnego (ze tak sie wyraze). . moim zdaniem jest to podejscie niesmiale, ba, wrecz tchorzliwe, ucieczka od wielkosci, w malosc (nie tylko ucieczka od geniusza, ale jeszcze tworzenie zycia po najmniejszej lini oporu - jak najbezpieczniej - a mowie tu o zyciu bo takie podejscie przeklada sie na wszystko).

dlatego ja mysle ze geniuszy wcale malo nie jest - tylko ludzie sie tego wstydza, mentalnie uciekaja od swojego geniusza.
flisé
 
Posty: 57
Dołączył(a): Śr, 28 marca 2012, 15:16

Postprzez Zibelius Pn, 28 maja 2012, 12:33

Witaj :)Kto rozsądny i myślący idzie do szkoły bo jest modna? :D .Rozmawiamy tu o artyście.Do szkoły idzie się po to żeby nie wymyślać rzeczy dawno wymyślonych i po to żeby odzwyczaić się np. złych nawyków no i i najważniejsze szkoła UCZY(oczywiście tylko tego który chce się czegoś nauczyć) Geniusz to rzadkość.I trzeba mieć specjalne predyspozycje od dziecka.Nie da się wyuczyć geniuszu.Byli kompozytorzy którzy symfonie komponowali w wieku kilku lat i malarze którzy wznieśli się na wyżyny sztuki w bardzo młodym wieku.Ale to udokumentowane wyjątki.Żeby znaleźć się w dobrym miejscu w sztuce tzn.tworzyć i sprzedawać swoje dzieła,mieć kolekcjonerów którzy czekają na każdy obraz,domy aukcyjne które zabiegają o każda pracę trzeba spełnić kilka warunków...
1.Nauczyć się malować nienagannie technicznie(szkoła,poważne pracownie)
2.Pracowitość
3.Trzeba kochać sztukę i samo tworzenie.
4.Cierpliwie poszukać osobę która pomoże w wylansowaniu tego co artysta tworzy.
5.Uczyć się cały czas warsztatu
6.Kontaktować się z malarstwem światowym(jeżeli się maluje)
7.Mieć otwarty umysł na każda nowość w sztuce.
8.Być pokorną i cichą osobą.
9.Być marzycielem i optymistą.
I jak się te warunki spełni świat sztuki stoi otworem przed każdym.Pozdrawiam.
ZACYTUJĘ CIEBIE." tymbardziej ze dzis cos tworzy cala masa ludzi (głównie mlodych)"
Czy uważasz że, młodzi ludzie są bardziej twórczy od osób starszych.Przecież nie byłeś jeszcze starszy a ja już byłem młody to skąd to wiesz? :D
Wiek w sztuce nie ma znaczenia( ale praktyka odgrywa pewną role i to nie małą).Można być idiotą i męczyć wszystkich w koło swoimi bohomazami w każdym wieku ,ale można też sprawiać radość tym co się ma w sobie też w każdym wieku. :)
Zibelius
 

Postprzez Evagelia Pn, 28 maja 2012, 14:36

10. No i miec jeszcze odrobine szczescia :D

Szczerze mowiac ja rowniez uwazam, tak jak Zibelius, ze trzeba sie doskonale nauczyc co by to nie bylo, zeby moc rozwinac skrzydla.
Malarstwo to jezyk obcy, zeby moc sie nim plynnie poslugiwac trzeba sie go najpierw nauczyc, a pozniej za jego pomoca mozna wyrazic kazda mysl i emocje.
Pamietam jak po raz pierwszy rysowalam olowkiem portret i wyszedl mi beznadziejny, ale osoba majaca o portretach w olowku ogromna wiedze zwrocila moja uwage zaledwie na kilka szczegolow i juz kolejny portret wyszedl o niebo lepszy, choc niedoskonaly oczywiscie. Chodzi o to ze sama reka to nie wszystko, bez wzgledu na wrazliwosc czlowieka, pewnych rzeczy niedoswiadczony artysta nie ma szans nawet zauwazyc, ale jak jest ktos kto prowadzi to wtedy ma sie szanse przescignac nawet swojego mistrza.
Dokladnie jak z jezykiem obcym - zeby go uzywac swobodnie, najpierw trzeba nauczyc sie slow, gramatyki, stylistyki.

Po za tym kiedy widze prace jak to opisujesz 'mlodego tworczego czlowieka', to skad moge wiedziec ze to co on prezentuje jest zamierzone, a nie ze po prostu inaczej nie umie?A moze on nie jest w stanie sie nauczyc nawet gdyby chcial? Albo i jeszcze inaczej skoro moze tak to jakby mog gdyby sie uczyl?? Jk ktos ma wiedze i doswiadczenie to gdy nawet w swojej pracy popelnia 'blad' to widac, ze jest to celowy zabieg a nie wynikajacy z niedouczenia, a nawet jesli ktos sie przyczepi to artysta ma mocne argumenty na odparcie zarzutow. Czlowiek zawsze powinien sie rozwijac bo w momencie kiedy tego zaprzestaje to poprostu zaczyna sie cofac. A cofanie sie zanim zaczelo sie nawet rozwijac to nie jest recepta na powodzenie.

Geniusz czy nie, jakakolwiek forma sztuki, zeby byc dobrym trzeba uparcie isc przed siebie. A to ze nauczyciele nie zawsze sa chetni w dzieleniu sie swoim doswiadczeniem to zadna tajemnica, ale to nie musi byc przeszkoda. Widzisz.. bo caly sekret w odniesieniu sukcesu lezy w tym, ze jak napotykasz na drodze mur to nie masz sie poddac ale kombinowac jak sie na niego wspiac, albo rozwalic. Jak ktos Ci mowi, ze nie dasz rady, ze jestes za slaby to musisz siedziec dniem i noca i sie uczyc, jesli geniuszu brak, to nadrabiac jego brak wlasnie ciezka praca, nie wychodzi to jeszcze raz i jeszcze raz od poczatku. To wlasnie upor, wytrwalosc i setki godzin pozwalaja osiagnac marzenia. NAjpierw trzeba dac sie 'ograniczyc', nauczyc poslugiwac narzedziem, a pozniej przestaje sie myslec o tym "jak" ale sie po prostu skupia na samym przekazie.. :)
Avatar użytkownika
Evagelia
 
Posty: 1013
Dołączył(a): Cz, 29 października 2009, 21:40

Postprzez flisé Pn, 28 maja 2012, 16:40

Evagelia napisał(a):to skad moge wiedziec ze to co on prezentuje jest zamierzone, a nie ze po prostu inaczej nie umie?


to jest dobre pytanie.

Evagelia napisał(a):NAjpierw trzeba dac sie 'ograniczyc', nauczyc poslugiwac narzedziem, a pozniej przestaje sie myslec o tym "jak" ale sie po prostu skupia na samym przekazie..


teraz zadam analogiczne do twojego pytanie (choc nasuwalo mi sie jeszcze inne, proste: skad to wiesz?, ale zapomnijmy o tym), zeby pokazac ci myczek: skad mozesz byc pewna, ze osoba ktora swobodnie operuje jezykiem (uzywajac twojej terminologii) malarstwa, ma w istocie cos do powiedzenia? moze poprostu oklamuje nas, glupich, tylko dlatego ze nie siedzielismy godzinami w domu/szkole cwiczac i cwiczac... ma warsztat, (analogiczny do samochodowych warsztatow) ktorego my nie mamy - i myslimy ze to cos wiecej! ze to dar, albo uczucia...
widzisz, jak nic nigdy nie jest pewne? wszystko zalezy od tego czego szukasz i czego potrzebujesz. jezeli potrzebujesz pieknych technicznie obrazow - to rzeczywiscie wystarczy cwiczyc. ale, czy bylabys w stanie wymienic cechy ktore moga tobie (twoim emocjom) byc potrzebne, niezbedne a jednoczesnie byc inne od tych ktore powtarza nam zycie, najpierw rodzice , pozniej nauczyciele itd, itd, czyli: PRACA!, wysilek!, prawdziwosc!, tresc!... ? bo ja mam wrazenie ze my operujemy tym co juz jest i robimy to troche jak intruzi. my zaczynamy tworzyc ideologie, instrukcje prawie, na temat ''jak byc artysta''. My wychodzimy z pojec, podczas gdy ci wielcy do nich dochodzili, albo raczej, bycmoze MIJALI sie z tymi pojeciami (mijali tak, jak mija sie obcych ludzi idacych do tego samego celu)... to stawia nas w niby lepszym, bo moze bardziej zaawansowanym, ale tez bardzo ZIMNYM miejscu.
Takie ideologie ktore wyznaczacie sobie sa tez niebezpieczne z innego powodu. Powoduja dosc ograniczone podejscie do innych. Bardzo malo otwarte i niesmiale, albo leniwe, ewentualnie ignoranckie (w zaleznosci od osoby). W rzeczywistosci myslac tak zwiezle, mozna stac sie (pomimo odwrotnych intencji) faryzeuszem sztuki!!

Zibelius. Odnosze bardzo przykre wrazenie, ze sie wogole nie ''wsluchujesz'' w moje posty, piszesz intuicyjnie, gloszac jakas z gory ustalona tresc. Po pierwsze:
Zibelius napisał(a):
Kto rozsądny i myślący idzie do szkoły bo jest modna?


Nie wiem kto i nie wiem czemu mialo sluzyc to pytanie. Przypomne ci, ze powiedziales we wczesniejszym poscie, ze mlodzi ludzie powinni chodzic do szkol plastycznych... wiec podpowiedzialem ci, ze tak sie wlasnie dzieje. po co schodzic na temat osobny, jakim sa intencje mlodych, podczas dokonywania wyboru kierunku wyksztalcenia?
dodajesz: ''rozmawiamy tu o artyscie'', co znowu mi sie nie podoba, bo artysta to pojecie szerokie. artysta nie musi miec zdrowego podejscia do zycia, byc moralny, rozsadny, czy chodzic do szkoly nie dla tego ze jest modna... artysta jest ten kto tworzy - koniec kropka. a my go mozemy sobie po swojemu oceniac (na szczescie mamy takie prawo). Rezyser ktory jest pedofilem nie przestaje byc artysta dlatego, ze jest pedofilem, tak jak nie przestaje byc pedofilem, tylko dlatego ze jest artysta...
Co do wymienionych przez ciebie zalet ktore daje szkola - nie jest tak do konca. informacje sa dzis duzo latwiej dostepne niz kiedys wobec czego wiedza szkolna nie jest juz wogole unikalna i niedostepna innym ludziom - nie. owszem, jest sie pod okiem nauczycieli, profesorow, ktorzy koryguja bledy, ludzi ktorzy wiedza co korygowac. Lecz to moze byc plusem albo minusem. Mowisz, ze tylko dla geniusza jest to zbedne, a moim zdaniem jest to stwierdzenie oparte na lekkomyslnosci i pewnej latwiznie w podejsciu do sztuki. owszem, mozna sie potrudzic bardziej i nie byc przy tym geniuszem.
generalnie napisalem juz co mysle o takim podejsci do ''geniuszy'' ale dodam tylko tyle: ludzie okreslaja ''geniusza'' po tym gdy oni robia cos co wykracza poza ich (tych ludzi) horyzonty. Jest to troche jak nazywanie wszystkich tych miejsc, ktorych sie jeszcze nie zbadalo - KOSMOSEM. czy nie jest to zwykle lenistwo umyslowe?
Zibelis, piszesz:
Zibelius napisał(a): Byli kompozytorzy którzy symfonie komponowali w wieku kilku lat i malarze którzy wznieśli się na wyżyny sztuki w bardzo młodym wieku.Ale to udokumentowane wyjątki


po pierwsze - nie ograniczajmy geniuszy tylko do tych, ktorzy w mlodym wieku pisza symfonie lub pieknie maluja.
po drugie, zwroc uwage ze wielu z tych malarzy, ktorzy np. sami nauczyli sie malowac i mieli swoj niepowtarzalny styl, dzisiaj okreslanych przez nas geniuszami, bylo krytykowanych wlasnie przez swoje ''odstepstwa'' od regul. np. van gogh ktory za swojego zycia nie sprzedal ani jednego obrazu (czy moze tylko jeden?) - a przeciez geniusz niezwykly! myslisz ze ludzie ktorym sie jego obrazy nie podobaly wtedy - byli zli?? nie wrazliwi?? czy tacy jak my - bojacy sie innosci, nie rozumiejacy nowatorskiego podejscia, leniwie patrzacy w to co juz jest, trzymajac sie tego jak jedynej deski ratunku... myslisz ze mu nie mowili jak to jest ciezko byc geniuszem pokazujac palcem na owczesne wzorce? wobec tego, czy rzeczywiscie prawo do tlumaczenia ''geniuszowatosci'' maja miec ci, ktorzy rozumieja ja dopiero po stuleciach od jej powstania? to duzo mowi o tym , jakie nalezy miec do tego podejscie... rozumiesz mnie?

Zibelius napisał(a): ''tymbardziej ze dzis cos tworzy cala masa ludzi (głównie mlodych)"
Czy uważasz że, młodzi ludzie są bardziej twórczy od osób starszych.Przecież nie byłeś jeszcze starszy a ja już byłem młody to skąd to wiesz?


''byc tworczym'' to nie to samo co ''tworzyc''. mi chodzilo doslownie o to o czym mowilem (bez dopisywania dodatkowych metafor) czyli o tworzenie poprostu (a nie o bycie tworczym w sensie kreatywnym). Panuje moda na bycie artysta - a modzie zazwyczaj ulegaja mlodzi ludzie wobec czego wiecej mlodych maluje, gra muzyke, itp - co nie swiadczy zle ani o mlodych , ani o starszych.
Nie wiesz czy jestem mlody. Natomiast ja wiem ze ty mlody byles tylko swoją osobą, wiec nie mozesz mlodosci traktowac jako swojej wlasnosci :)
No ale jesli chcesz mnie sprowadzic na ten temat, banalny, i wiedziec czy uwazam ludzi mlodych za bardziej kreatywnych, to owszem - tak uwazam (choc gdy mnie cytowales to mowilem o czyms innym). Wlasnie dlatego tak wiele starszych osob teskni za mlodoscia i probuje na sile do niej wrocic (tzn. to jeden z powodow, bo jest ich conajmniej kilka :) )

a jeszcze na koniec, bo i tak sie rozpisalem jak szalona dziewczynka :D :
Zibelius napisał(a): Można być idiotą i męczyć wszystkich w koło swoimi bohomazami w każdym wieku


nie mysl ze ci to przemilcze - ja dobrze wiem ze chciales mnie po cichu obrazic - ale nie mam ci tego za zle, chociaz jestem osoba ktora nie jest specjalnie odporna na taki cynizm / wulgarnosc...

pozdrawiam :-* :-* :-* :-* :-* :-* :-* :-* :-* :-*
flisé
 
Posty: 57
Dołączył(a): Śr, 28 marca 2012, 15:16

Postprzez Zibelius Pn, 28 maja 2012, 17:16

Witaj.Rozmawiamy teoretycznie.Nie wiem ile masz lat i mnie to nie interesuje wcale.Nawet do głowy by mi nie przyszło żeby Cię o cokolwiek obrażać.Ale twoją złośliwość przyjmę również z uśmiechem :lol: Życzę Ci sukcesów i pozdrawiam.Nie chcę się kłócić dla kłócenia. :-* :-* :-*
Zibelius
 

Postprzez flisé Pn, 28 maja 2012, 17:29

jaką złośliwość? wymyślasz - nigdzie nie byłem złośliwy. może poprostu brak ci argumentów.
flisé
 
Posty: 57
Dołączył(a): Śr, 28 marca 2012, 15:16

Następna strona