przez Gosik Pt, 24 września 2010, 14:15
Dostało mi się po głowie za to, że śmiem coś "krytykować", za to, że jako osoba niemalująca poważyłam się na własną opinię. A dlaczego nie? Czy fakt, iż nie maluję jest argumentem na to, że brak mi wiedzy? Lubię malarstwo, interesuję się nim od lat i chętnie o nim rozmawiam. Przyznaję, nie zawsze w stylu gładkim i spolegliwym, jednak nie uprawiam krytykanctwa, a tym bardziej nikogo nie obrażam.
Jawa, MPietak, dziękuję za Wasze wypowiedzi. Tego oczekiwałam i nie zawiodłam się. Jawa, dzięki za pozdrowienia, oczywiście odwzajemniam i mam nadzieję, że nie potraktowałeś mojego postu jak ataku na Twoją osobę, bo absolutnie nie było to moim zamiarem. Odrobina kontrowersji w każdej dyskusji prowadzonej spokojnie jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Właściwie niepotrzebnie pytam, bo Twoja odpowiedź i jej styl świadczą o tym, że wiesz o co chodzi. Dziękuję również MPietakowi za podobne podejście do tematu. Ale to tak na marginesie i w kontekście osób nadwrażliwych. Wracając zaś do zagadnienia. Jawa, jednym ze swoich postów napisałeś zdanie, które zawsze leży u podstaw niektórych moich rozmów. Otóż napisałeś:
"Zmierzając w kierunku abstrakcji przechodzimy przez realizm."
Często zastanawiam się, na ile twórcy szukający nowych form wyrazu przez ten realizm przeszli... czy w ogóle przeszli. Czy owe nowe formy nie są dla nich ucieczką, usprawiedliwieniem. Piszesz, że rzeczy ładne najczęściej na obrazie wypadają źle. Nie wiem skąd to przeświadczenie, uważam bowiem, że dla malarza z talentem, z tą przysłowiową iskrą bożą popartą jeszcze wiedzą i techniką takie niebezpieczeństwo raczej nie istnieje. Przykładów aż nadto. Drugi biegun - wykorzystanie realizmu w obrazach niosących treści całkiem odmienne, symboliczne, egzystencjalne wręcz. Mam tu na myśli chociażby malarstwo Zdzisława Beksińskiego, malarstwo o olbrzymim ładunku emocji, symboliki jednak oparte na realizmie i odpowiedniej jego interpretacji. Natomiast nigdy nie potrafię pojąć choćby nie wiem jak cwanej interpretacji malarstwa, jeśli z obrazów wyziera nijakość. Wybór więc tematu ma tu drugorzędne znaczenie. Użyte środki również. Czy to akt młodej, pięknej dziewczyny, czy akt starej kobiety... każdy z nich może zostać namalowany zarówno świetnie i ciekawie jak i beznadziejnie. Trochę się rozgadałam, ale pewnie wiesz o co mi chodzi.