przez zephyr7 N, 9 lutego 2014, 17:53
Tomchryście, nie ma czegoś takiego, jak "kanon pigmentów" i żółta ochra nie jest Ci do niczego potrzebna. Daj sobie spokój z "moNdrymi" książkami, kopiuj ikony z albumów i zbieraj na dobry kurs: z modlitwą, historią sztuki, prowadzony przez osoby zawodowo zajmujące się sztuką sakralną.
Bez urazy, ale z atelier kopisty ukazały się również dwie inne książki o malowaniu, które według mnie, są po prostu kpiną z tematu.
Ugrów, ziem Ci u nas dostatek. Żółte, złociste, włoskie, hawańskie, itp. Ziemie mają różne właściwości: jedne są transparentne po nałożeniu i wysychają na blady proszek, inne zbyt intensywne, jeszcze inne, słabo reagują z niektórymi pigmentami.
Ikona to nie zawsze malowanie "od ciemnego do jasnego", na ostatnich zajęciach na przykład, malowaliśmy całą postać Chrystusa podmalówką ze sjeny palonej i bieli tytanowej. Na to szły laserunki. I tak malowali dawni mistrzowie, w pośpiechu, z możliwością łatwej korekty. Mogli sobie w każdej chwili zejść z rusztowania i poprawić.
W początkowych stadiach twórczości, trzymaj się łatwych kombinacji pigmentów, np. biel cynkowa, tytanowa, czerń żelazowa, czerwony i żółty kadm, błękit pruski, sjena i umbra palona.
Jeśli chcesz pozostać trochę bliżej tradycji, zamiast ugrów wybierz: czerwień, żółcień i czerń żelazową, biel tytanową i jakiś błękit, np. kobaltowy.