Beatko masz rację.

Olej zmienia właściwości pigmentu, załamuje pod odpowiednim kątem światło, stąd każde spoiwo inaczej działa na pigment i innych efektów należy się spodziewać. Jak to działa w praktyce niech spróbuje każdy zmieszać olej lniany z z dowolną ochrą, a potem ten sam pigment z żółtkiem jaja. Żółcienie spinelowe wyglądają w jaju jak żółcień dawnych mistrzów, a w oleju jak musztarda. Czerwień żelazowa z temperze świeci prawie jak cynober, w oleju zmienia się prawie w brąz.
Farby dobre to takie które jak wspomniała Beata, mogą mieć gęstą konsystencję, wysokie wypigmentowanie. Farba nie "ucina się" jak to ma miejsce wtedy kiedy dodamy np siarczanu baru, kredy czy talku. Takie dodatki ułatwiają tworzenie impastów, nieoddzielanie oleju od pigmentu. W dawnych wiekach żeby farba "stała" na impast, trzeba było dodać wypełniacz o większych i bardziej "poszarpanych" cząsteczkach. Normalnie utarta farba nadawała się raczej tylko do malowania cienkich warstw. Obecnymi farbami można malować impastowo, natomiast do cienkiego, laserunkowego trzeba je rozrzedzać. Mowa o tych gorszej jakości farbach.
To o czym pisze Zephyr to normalne zjawisko przenikania tłustego oleju wgłąb gruntu albo warstw dolnych. Trudno temu zapobiec, olej nawet po kilku dniach potrafi zejść niżej i zmatowić powierzchnię obrazu. Profesjonalni malarze załatwiają sprawę warstwą czystego oleju wcieranego po kilku dniach w matowe miejsca. Ważne jest wtedy dokładne pokrycie powierzchni jak najcieńszą warstewką oleju, jak przy olifie. Nadmiar oleju zawsze trzeba ściągnąć.
Jagodo, uważasz, że Astry to drogie farby, dlaczego? W porównaniu z farbami artystycznymi (Artists) tanio wypadają.
Zephyr nie rozumiem po co na siłę korzystać z rozpuszczalników?
Mydło jest znane od wieków. Terpentyną Rubens podobno mył pędzle, a w oleju farba też ładnie schodzi z pędzla.
Szukamy rozpuszczalników do mycia pędzli czy do malowania? Jeśli do malowania to raczej jest to sprawa skomplikowana. Z konserwatorskiego punktu widzenia, rozpuszczalniki niszczą "naturalną" budowę farby olejnej.
Chciałbym wiedzieć czy to prawda, że kredowe, mocno zasadowe grunty w przeszłości zapobiegały ciemnieniu oleju poprzez neutralizację kwasów tłuszczowych. Zjawisko można zaobserwować na podstawie bieli ołowiowej, która żółknie bardzo w oleju lnianym. Jeśli dodamy kredy przy ucieraniu żółknięcie jest eliminowane bądź zminimalizowane. W przeszłości dodawano kredy do farb, ale być może chodził o coś więcej niż o tani wypełniacz kredowy?
Grunt chłonny ,o którym mówi Zephyr pije olej i ciągle mu mało.

Potem w badaniach nad zaprawą wychodzi że jest w niej olej i tworzy się mit o tłustym gessie. Jak działał Eyck? Wg. mnie na chudy grunt przetransferował szkic, podmalował temperą i pokrył to wszystko szczodrze olejem. Wystawił dechę na słońce i po długim czasie, zabezpieczone podłoże, niepożółkłe, nadawało się do dalszego opracowywania.
LIqiun przyspiesza schnięcie, pozwala złamać zasadę tłuste na chude, ale żółknie. Biele i żółcienie na oleju z krokosza barwierskiego załatwiają sprawę jeśli komuś bardzo przeszkadza żółknięcie.
Jeśli obraz odpoczywa do światła słonecznego zaraz po malowaniu to nie ma się czego bać. Ja zawsze kładę w stronę okna, ewentualnie krótka sesja na słońcu. Chyba słodkie mam farby bo muchy uwielbiają lądować na mokrym obrazie.
