Beatko:
1) tu nie ma reguły. Różne farby w masie schną różnie i nie da się do końca przewidzieć jak będzie pracować warstwa pod laserunkiem. Na pewno poleciłbym medium posiadające pewien stopień elastyczności, inaczej wierzchnia warstwa popęka. Możesz zrobić prosty eksperyment: na impasty nanieść cieniutką warstwę farbki rozrzedzonej tylko i wyłącznie terpentyną. Spękania pojawią się na bank.
Tradycyjnie, olej wystany lub polimeryzowany należy rozcieńczyć terpentyną z dodatkiem damary i sykatywy. Proporcje bywają różne, w zależności np. od gęstości oleju. Prosty przepis można znaleźć m.in. tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=RcDp90PH6CMJeśli nie boisz się nowych mediów, bardzo dobrze sprawdza się medium olejno-żywiczne z Talensa, Liquin Light i Liquin Fine details (ten pierwszy nie spływa, drugi jest lejący). Na pewno nasłuchasz się wielu horror-stories jak to liquin zepsuł laserunek, ale zachęcam do spróbowania.
2) Wszystko zależy, jak wyprowadzałaś kolejne warstwy w obrazie. Chodzi o to, żeby warstwa laserunku nie była chudsza od warstwy leżącej pod spodem. Impasty zwykle kładzie się na końcu - i zwykle się ich nie laserunkuje
Wszystko zależy od techniki: gdybyś próbowała naśladować malarstwo klasyczne, z uwagi na cieniutkie warstwy budujące obraz, problem praktycznie nie istnieje.
Medium, które zmywa lub "wysotrza" warstwę leżącą pod spodem (poprzez ledwo widoczne zmywanie wierzchniej warstwy) jest medium nieodpowiednim do laserunku. Przykład: medium malarskie olejno żywiczne, szybkoschnące z Kremera. Generalnie, impasty powinny być suche w dodtyku i nie uginać się pod lekkim naciskiem. Należy zadbać o to, żeby impasty wysychały w masie, a nie np. na powierzchni. Jeśli spryskamy impasty sykatywą w sprayu, nie zapobiegniemy spękaniom. Jeśli natomiast w trakcie pracy domieszamy do farby odrobinę ciemnej sykatywy (np. Harlem), farba schnąć będzie w całej masie.
----
Istnieje wiele mitów na temat malarstwa laserunkowego. To nieprawda, że obraz schnie miesiącami. Mamy tyle substancji przyspieszających proces oksydacji oleju, że malować można codziennie. Nawet jeśli nie używamy sykatywy, kładąc cieniutkie warstwy i rozcieńczając medium olejne tą bardziej cuchnącą terpentyną, możemy kłaść kolejne warstwy co dwa-trzy dni.
Do tej techniki najważniejszy jest dobry pędzel - i taki naprawdę dobry. Duży, miękki, puchaty sobol idealnie się nadaje.
W laserunkach najtrudniejsze jest operaowanie właściwą temperaturą kolorów. Na pięknych pracach prezentowanych w poprzednich postach widać np. szkic w kolorze błękitu. Błękit jest niezwykle trudnym kolorem, oziębia końcowy efekt, zielenieje pod wpływem koloru oleju, itp. Jeśli ktoś dopiero raczkuje, powinien unikać białego tła i rozpocząć szkic umbrą lub sjeną paloną. W tej tecjnice lepiej trzymać się jednej strony koła barwnego, unikając zestawień podstawowych kolorów. Tylko na początku.
---
Laserunek można kłaść dowolnym kolorem, jednak lepiej zaczynać od kolorów transparentnych lub pół-kryjących. Jednymi z bardziej popularnych kolorów są: żółcień indyjska, ultramaryna, alizaryna, zieleń sap, żółcień laserunkowa, biel laserunkowa (lub cynkowa), biel z miką.
Do laserunków wspaniale nadają się 15ml rembrandty i farbki olio HD. W przypadku farb laserunkowych, wyjątkowo doradzam zakup gotowych. Znacznie trudniej utrzeć odpowiedniej jakości farbę transparentną. Może się zdarzyć, że uzyskamy pozornie dobrą konsystencję i próbki będą wyglądać OK, ale po wyschnięciu pigment wyglądał będzie jak warstwa mączki lub kleju naniesionego na obraz, jak warstwa matowiąca.
---
Na koniec jeszcze jedna sztuczka, co jakiś czas, dobrze pociagnąć cały obraz cieniutkim laserunkiem (np. umbrą, żółcienią indyjską, itp.) szczególnie przydatne dla amatorów, niezadowolonych z końcowego efektu
Taki laserunek gasi różnice tonalne i wprowadza harmonię w całym obrazie. Jak ktoś przesadzi z połączeniami kolorów, proszę spróbować, działa cuda, jak filtry w photoshopie
)))