Zibleius ma rację wystarczy "sposteryzować" zdjęcie w photoshopie żeby przekonać się ilu kolorów można użyć.
Grullo podał fajny przepis, ale to przecież taki "naples yellow red"
Co do rozważań społeczno-ekonomiczno-biznesowych... Dla kogo ma być ta sztuka? Kto ma być jej "klientem"? Widzowie "Jak oni śpiewają"? Nasze społeczeństwo jest prymitywne, w rodzaju "wieś tańczy i śpiewa". A nasze prace, są jak rysunki mamutów na ścianie francuskiej jaskini.
Artysta, żeby był prawdziwym artystą musi doświadczać, poznawać, łamać zasady - kiedy nasze życie jest mdłe, nasze prace też będą mdłe. Marysia malująca akwarelką z kiosku astry w Ciechanowcu (w przerwach między np. oklejaniem samochodów, albo przybijaniem pieczątek na poczcie), nie ma szans w starciu z jej równieśnikami dorastającymi np. w Londynie, Paryżu, czy Nowym Jorku.
I tyle w tym temacie. Jeśli ktoś chce zarobić na malowaniu, lepiej niech zacznie malować Żydów w kantorze, poczet królów polskich i oczywiście Papieża