...zephyr7...to co powiesz na farby plakatowe z tesco...????...
...a ja właśnie takimi zaczynałem i to nie w wieku 5 lat a 18....później dorobiłem się pierwszego zestawu olejnego (tubki 12 ml) firmy nawet nie pamiętam....były najtańsze -to dopiero było badziewie. Myśl o tym, że to olejne tak mnie paraliżowała, że obraz wyszedł gorzej niż plakatówką...
Później jakieś też tanie za 6 zł, suche i z grudami....
Następnie Maimeri i Amsterdamy....Amsterdamami można namalować prawie wszystko.....choć niestety "siada" kolor...Van Goghi mam od niedawna i od razu widzę różnicę...w zupełności mnie zadowalają.....
To co piszesz o mieszaniu kolorów to prawda, ale same mieszanie na palecie nie wystarczy, aby powstał dobry obraz....Ważniejsze jest wyczucie koloru i odpowiednie zharmonizowanie barw....tego nie nauczą nawet najlepsze farby....
Początki malowania to przede wszystkim mnóstwo prostych ćwiczeń z natury....zharmonizowanie kolorów - nawet "błotnych".Na starcie nie ma co wydawać dużo pieniędzy na wysokiej jakości farby i płótna....Można malować na zagruntowanych kartonach, płytach HDF, sklejce, pilśni....Ważne, żeby dużo ćwiczyć i oswajać się z kolorem. Bez stresu, że się coś zepsuło, czy, że nie wyszło....Otworzyć się i oswobodzić, wtedy można inwestować w coraz to lepsze farby.
Porównałbym to do nauki gry na gitarze - można kupić dobrą klasyczną za 500 zł, lub hiszpańską za 2 000. Tyle, że jak się nie potrafi uderzać to i tak z hiszpańskiej nie wydobędziesz ładnego dźwięku....mało tego, nawet nie zauważysz różnicy....Dopiero wprawiony gitarzysta może wyciągać smaczki z tej hiszpańskiej....