Witaj na forum Kaszmanie!
1. Musisz wiedzieć, że ultramaryna i błękit pruski są pigmentami tanimi. Ich jakość będzie naprawdę podobna zarówno w tańszych farbach, jak i tych drogich, można na nich oszczędzić. Błękit kobaltowy to obecnie chyba najdroższy niebieski pigment syntetyzowany, więc oczywistym jest, że tani kobalt równa się marna jakość farby (stosując właściwe wypełniacze producent może naprawdę sporo oszczędzić na pigmencie, ale ze stratą specyficznych właściwości kobaltu). Przy malarstwie na poziomie, o tanich kadmach i kobaltach trzeba zapomnieć i mieć w głowie fundamentalną zasadę: tańsze=gorsze. (tego nie przeskoczymy, chyba że ceny kadmu i kobaltu spadną, ale raczej wspinają się ku górze niż na odwrót)
Powiem, że jeśli miałbym wybierać między tanim kobaltem, a tanią ultramaryną i pruskim, to wybiorę te ostatnie, które nie tracą na swojej jakości w przypadku "oszukaństwa składu". Ale może lepiej w tym miejscu zadam pytanie : co chcesz malować Kaszmanie tym błękitem? Wymienione przez Ciebie 3 farby mają różne właściwości. Kobalt -schnie szybko, ale jednocześnie żółknie na oleju lnianym. B. pruski schnie szybko, ale możesz czasem szarzeć lub wypływać ze spodnich warstw obrazu(bo jest lekki). Ultramaryna- schnie wolno, jest uniwersalna i w oleju nic się z nią nie dzieje.
2. Możesz śmiało łączyć farby różnych marek, chyba nikt nie zaprzeczy. Owszem, może być tak, że jeśli połączysz tanią chińską farbę (ewentualnie jakąś studyjną np: Amsterdamy) z np. dobrą, drogą farbą, to koegzystencja tych dwóch zaowocuje zmianami koloru np. zblaknięciem, wypłowieniem. W przypadku podanych przez Ciebie nazw marek, zmiany nie zajdą, nie ma mowy.
3. Tak, jak już pisałem, Masterclassy mają w swoim składzie substancję poprawiającą pulchność farby. Nie jest to chyba wosk, bardziej możliwe, że któryś z mineralnych wypełniaczy, na bazie krzemu, glinu albo węglanu wapnia. Takie substancje powodują niestety delikatne matowienie farby. Łatwo można oszukać malarzy, dodając do tuby odrobinę żywicy i zatuszować efekt matowienia. Tak, Masterclassy czasem matowieją (ale ja je lubię).
4. Proponuję kupić najlepsze jakie się da, albo samemu utrzeć. Tańsze czernie to najczęściej zwykły węgiel. Droższe to czernie żelazowe. Najdroższe bo najlepsze, to czernie kostne i z winorośli. Jeśli wspomnieliśmy o Hardingach to bardzo polecam jego czerń kostną. Jest to po prostu kwintesencja czerni (do malowania technikami dawnymi nadaje się wyśmienicie), nie brudzi, ma wspaniałą konsystencję. Jeśli wolisz malarstwo nowocześniejsze i bardziej kryjącą, czerń proponuję żelazową.
Biel to skomplikowana sprawa, na tych droższych nie zawiedziesz się. Staraj się unikać najtańszej biel, bo któż wie co za diabeł w niej siedzi (jest tyle białych proszków)? Te od Rowneya Artist, Rembrandtowe, Hardingowe, Puro-we, Winsorowe AO są w porządku, a w tym przedziale cenowym nie wiele się różnią od siebie (no bo czym?). Przy zwykłym malowaniu trzeba unikać bieli tytanowej na oleju szafranowym (safflower) i warto sprawdzać etykietę.
Może Koledzy po pędzlu coś dodadzą...