grullo napisał(a):Czy korzystanie wyłącznie z ograniczonej do czterech kolorów palety, nie uważacie ze przerost? To trochę tak jakby ktoś chciał na siłę udowadniać, że z kilku ochry można wycisnąć wszystko, całą gamę chromatyczną. We wspomnianej temperze, gdzie kolory są mocniejsze, mniej zgaszone niż w oleju, to się udać może. Czy to są zawody w oszczędzaniu drogich pigmentów czy ekonomiczna niewydolność? Jest przecież wiele bardzo fajnych i co najważniejsze tanich farb.
Grzeczny zdradzisz nam patent na temperowy impast, czy to tajemnica Twojego warsztatu?
Dodajesz coś do emulsji? Malujesz na desce czy też na płótnie?
W temperze kolory są mniej zgaszone niż w oleju? Hm... może kwestia w sposobie używania oleju
w którym, zwłaszcza malując alla prima można najłatwiej uzyskać "błotko"
ale jak już się troszkę pomaluje, to i da się szybko malować naprawdę ostre i mocne w barwie obrazy... ja jedyne co zauważam, to to, że przy tech wodnych łatwiej o mocne zdecydowane przejścia między barwami, za to trudniej o to by uzyskać przejścia miękkie i płynne - bo zazwyczaj wymaga to po prostu odpowiedniej prędkości malowania = wprawy, niemniej, też się da, co już zdążyłem sprawdzić i cały czas sprawdzam
Impast temperowy? Pełny impast może nie, ale tak, by max dwa razy kryć, to po prostu mało medium, a jeszcze farba odciśnięta nieco na bibule w własnego medium zanim trafi na paletę, to samo działa w akrylu czy oleju - np. w barwach z charakteru transparentnych, żeby ich użyć w malowaniu np., szpachlą.
Poza tym, mieszanie ich na palecie w dużej - odpowiedniej ilości by się nie rozprowadzały siła rzeczy jako laserunki
oraz dobór odpowiedniego pędzla... bo zastosowanie za miękkiego albo zbyt gęstego zniweczy poprzednie zabiegi
A... ograniczenie do 4 barw? Raczej do 5, albo 6, ale to nie jest ograniczenie. ani wielka oszczędność - bo nie stosuję najtańszych farb, no, czasami - jeśli mają konsystencję lepszą od tych "firmowych" hihi, a po drugie zazwyczaj kupuję w wydajnych opakowaniach, czyli jak największych, no i real to skoro używam 6 tub zamiast jak inni 20, to mi szybciej wychodzą i muszę częściej kupować nowe, nie wiem czy to oszczędność, czy wręcz odwrotnie
za to dla mnie wygoda - tak, wygoda = mam na palecie określone kolory a nie oczopląs podobnych odcieni, więcej miejsca na dziubdzianie półcieni i odcieni, większą swoboda w mieszaniu bardzo zbliżonych barw - optycznie często nie do rozpoznania, że mieszałem np. trzy razy, z innych proporcji
Innymi słowy to nie tak, że się ograniczam, bo tak robili mistrzowie, albo bo tak jest modnie, ale bo mi to pasuje. z 8 lat temu moja paleta miała średnio 30 odcieni, 5 lat temu koło 10-12, dwa lata temu około 6-8, a teraz około 5-6, ale bywa, że i tylko 4, niekoniecznie tych samych 4 z 6
zależy od obrazu, nastroju, potrzeby.
Także ja osobiście nie wywodzę, że ograniczenie jest lepsze, ale, że dla mnie osobiście jest tym, do czego doszedłem po tych tam pi razy oko 17 latach z pędzlem w łapie.