Niepotrzebne-niezbędne farby

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 3 gości

Postprzez grullo Pn, 17 listopada 2014, 22:31

Jeśli potrzeba czegoś bardziej ekstrawaganckiego, to proponuję błękit ftalowy, nie ma on praktycznie wad, prócz powolnego schnięcia. Dobrym przykładem jest blenda z bielą cynkową, tzw. sevre blue z serii Van Gogh, bije po oczach. Natomiast boje się zgadywać co może być w tubce ceruleum z serii Van Gogh, bo na pewno nie sama cyna i kobalt.
Ostatnio edytowano Cz, 20 listopada 2014, 05:46 przez grullo, łącznie edytowano 1 raz
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez grullo Pt, 21 listopada 2014, 00:32

Jagoda napisał(a):unikam pruskiego, brudzi mi wszystko i jest agresywny , tak samo czernie ...neapolitanka jest boska , kocham wszystkie sjeny i umbry, lubię ziemie zieloną


Masz rację trzeba uważać, żeby nie zabrudzić, ale swoją drogą to naprawdę przyjemny kolor, kiedy się go tak dobrze rozbieli. W takim "rozcieńczonym" stanie przypomina mi trochę azuryt i szybko zasycha, a to zaleta.
Neapolitanka jest teraz tak droga, że używanie jej w dużych ilościach niejednego by wykończyło. Jeszcze dwa lata temu można było kupić tubę za ok 70zł, a teraz "wskoczyła" do wyższej serii i kosztuje więcej (Harding). Harding jakoś mniej razy ją uciera tym granitowym walcem, bo zdarza się i to nierzadko, że mocno krwawi olejem.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez jola So, 22 listopada 2014, 14:05

Lamka napisał(a):jezu!!!! gdybyś malował tak jak piszesz o tych wszystkich farbach …...

ale pojechałaś Madziu tylko KOMU hehehe
jola
...
2..
2.
2...

...
2..
2.
2...
 
Posty: 1947
Dołączył(a): N, 12 września 2010, 22:15

Postprzez wunderfaust Wt, 9 grudnia 2014, 12:53

Niepotrzebne, zbędne... to pojęcie względne. każdemu potrzeba takich farb jakich jego malarstwo wymaga. Inny zestaw bedzie miał ktoś kto maluje sposobem dawnych mistrzów a inny ktoś kto maluje w manierze współczesnej. Patrząc na malarstwo od strony kolorystycznej i technicznej nie znoszę dwóch rzeczy - pstrokacizny i nadużywania bieli. Biel nie służy do rozjaśniania - biel tworzy zupełnie inną barwę i o ile zgodzimy się w powszechnym przekonaniu że biel dodana do ultramaryny tworzy jakiś tam mniej lub więcej udany błękit który jest jak najbardziej przydatny w malarstwie to wiekszość nie chce przyjąć że biel dodana do czerwieni tworzy nie jaśniejszą czerwien a róż którego stosowanie w malarstwie było do niedawnej pory mocno ograniczone. Biel w ogóle z kolorami ciepłymi się gryzie i nadużywanie jej jest błędem. Biel na pewno przydaje się w malowaniu pejzaży ale w innych rodzajach nie powinna ubywac szybko.
Owszem... barwy wyciśniete z tuby kuszą swoją czystoscia i wyrazem, ale położone na płótnie potrafią zginąć lbo jeszcze bardziej wybić w zależnosci od tego z jakimi barwami je zestawimy. Zresztą dobry malarz i renesansami namaluje przyzwoity obraz a drugiemu to i hardingów będzie mało. Trwałosć tego malowidła to już inna sprawa.
Ja też czaem lubię popatrzeć na samą farbę z tuby. na jej intensywnosc, kolor, blask... sama w sobie jest często małym dziełem sztuki, ale przełożenie tego na język obrazu to całkiem inna sprawa
wunderfaust
 
Posty: 27
Dołączył(a): Śr, 20 czerwca 2012, 09:55

Postprzez vengo Śr, 10 grudnia 2014, 00:53

Sporo w tym prawdy, co pisze Wunderfaust.
Każdemu wedle potrzeb.
Dla przykładu Grullo ma taki pogląd :

grullo napisał(a): ...
Są kolory, których kupna się wstydzę. Mam sevre blue, ziemię zieloną podbitą viridianem, żółcień azo, vermilion z serii Van Gogh, żółcień neapolitańską z Goghów. Te kolory są po prostu tandetne i jestem pewien, że poleżą nienaruszone na dnie szuflady. Pochodzą z dawnych, głupich lat niewiedzy.

Natomiast jestem zauroczony, fioletem manganowym, zwanym mineralnym, naprawdę fajny kolor. Warto się przełamać i spróbować.
:ok:


a Volegov taki pogląd:

https://www.facebook.com/VladimirVolegovOfficial/photos/pb.169161913107325.-2207520000.1418165207./811233578900152/?type=3&theater
vengo
 
Posty: 95
Dołączył(a): So, 20 września 2014, 11:25

Postprzez grullo Śr, 10 grudnia 2014, 01:41

Nikt chyba nie zaprzeczy, że droższymi farbami maluje się po prostu lepiej. Droższe serie farb tak są zaprojektowane, by dawały możliwie czystsze i intensywne kolory, ale też by znakomicie pozwalały się rozprowadzać. Można malować czym się da, racja racja, Kmicic nawet swoją krwią ongiś list napisał :D Wracając do źródeł tematu: są tacy, którzy lubią czyste, jednopigmentowe tubki farb i tacy, którym pasi mieć już gotowe, ciekawe miksy. Jedni wolną wychodzić od jak najczystszych i poprzez mieszanie dochodzić do zadowalających pochodnych Drudzy mają gotowce i "śmigają" nimi bez krępacji. Ja umywam ręce od osądzania co lepsze, bo to tak naprawdę interes malarza co wyciska na palecie. Aczkolwiek dobrze dla jednych i drugich byłoby omijać niesprawdzone i źle oznakowane farby, o marnej reputacji.
Są farby olejne, których używanie możemy sobie darować, a które słono kosztują. Mam tu na myśli np. wszelkiego rodzaju malachity, zielenie kobaltowe, żółcienie cynowe, autentyczne ultramaryny, kraplaki. Można je z powodzeniem zastąpić popularniejszymi i tańszymi farbami. Kadmy żółte i czerwone osobiście uznaję za nieodzowne, nie mające substytutu i łapy precz od nich urzędasy zza biurka! :D
Z Volegovem nie ma co się porównywać, na takim poziomie warsztatowym jaki posiada, może malować błotem z kałuży, a i tak coś z tego wyjdzie! ;) To jednak nie zaprzecza mojemu pierwszemu zdaniu, żadną miarą.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez wunderfaust Śr, 10 grudnia 2014, 09:52

Takich Volegowów w Rosji i na Ukrainie jet naprawdę wielu. W dawnym ZSRR dośc długo obowiazywał socrealizm i paradoksalnie pod względem warsztatu wyszło im to na dobre. Wszystkie dziedziny sztuk uchroniły się przed awangardą która dla wielu stanowiła ucieczkę przed mozolnym ćwiczeniem warsztatu. Dlatego też u nich jest wielu świetnych warsztatowo malarzy, pianistów, kompozytorów, tancerzy baletowych itd... TO wielka szkoła klasyczna która uchowała się w ZSRR jeszcze od czasów carskich. TO chyba jedyne czego nei zdolali zniszczyc. ale tylko dlatego ze przydawało sie dyktaturze :D .
wunderfaust
 
Posty: 27
Dołączył(a): Śr, 20 czerwca 2012, 09:55

Postprzez vengo Śr, 10 grudnia 2014, 13:49

Trochę dyskusja poszła w innym kierunku, a mianowicie miałem na myśli to, że Volegov lubi tę 530-kę Van Gogha, a Grullo nie. Ot taki "gustibus". Nic więcej. Nie czynię nikomu zarzutu z tego tytułu, a na pewno nie Grullowi, którego bardzo cenię. Nie wnikam w skład farby, bo raczej każdy wie , jaki poziom mają rzeczone Van Goghi i że da się lepszymi farbami malować. Dyskusję chciałem poprowadzić raczej w tym kierunku, czy ta 530-ka jest bezużyteczna jako kolor, bo np. inne kolory są ładniejsze/ciekawsze lub nawet możliwe jest uzyskanie podobnego odcienia wywołanej do tablicy 530-ki drogą mieszania dwóch/trzech innych farb...
vengo
 
Posty: 95
Dołączył(a): So, 20 września 2014, 11:25

Postprzez grullo Śr, 10 grudnia 2014, 17:55

Vengo, gdzie tu porównywać grulla do Volegova, toż to świętokradztwo :D
Ja wyraziłem opinię o 530 Gogha, ale czemu przekreślać ten kolor, sądzę, że wielu ta farba mogłaby pomóc, kogoś satysfakcjonować, tym bardziej, że pasuje jak ulał do nowoczesnego malarstwa. Mnie osobiście nie bawią takie kolory, które jak słusznie Vengo zauważyłeś, można uzyskać samemu i to w takim nazwijmy to "rozcieńczeniu" bielą jakie się chce. Najgorsza jest ignorancja, która dotyka także kadry profesorskiej na polskich uczelniach, niepotrafiących prawidłowo nazywać farb i pigmentów. Potem maluje się na uczelni czymś co handlowo nazywa się Naples albo Vermilion i jest się święcie przekonanym, że to były autentyczne autentyki. Znam takie przypadki.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia strona