Wunderfaust, zgaduję że czerwień po dodaniu bieli uczyni róż.
I w zależności od tego jaka to czerwień, powstają różane kolory, najczęściej zimne i takie nijakie, nazwijmy je tępymi. Z czerwienią chromową to nawet niebieskawy róż powstaje, taki brzydki jak róż perski. Odnośnie korzystania z nadmiaru czerni w realizmie to ta młodziutka artystka wyraźnie o swej miłości do tego koloru pisze tutaj:
http://teresaoaxaca.blogspot.com/.
Chciałbym się odnieść do bieli, którą można tak samo krzywdę wyrządzić, źle ją dodając. Na przestrzeni kilku lat badam (chyba za mocno poszedłem
) różnice pomiędzy bielą tytanową, a ołowiową. Tę różnicę można przedstawić w kontekście mieszania tak: b. tytanowa łatwo niszczy kolory, natomiast kolory łatwo niszczą b. ołowiową. O ile z tytanówką wiemy o co chodzi, bo łatwo dodać jej za dużo, o tyle z ołowiową może nie każdy ma świadomość. Skrajnie łatwo zagubić jej ciepły, srebrzysto-biały odcień nawet odrobinę brudnym pędzlem. To dlatego tak ważne było w przeszłych wiekach do ostatecznych blików i błysków na szatach, używanie czystego pędzla, którym nie malowano innym kolorem. Biele w wiekach dawnych wcale nie były bardzo białe, jeśli porównać je do obecnej i znanej nam tytanówki. Powiem więcej, niektórzy poczuli by się nawet oszukani, że stara biel ołowiowa, to szara biel. Niestety, czyste gatunki farb to dawniej rzadkość, bez odpowiedniej aparatury i procesów, trudno uzyskać czyste kolory prymitywnymi środkami. A takimi dysponowano i starano się na wszystkie możliwe sposoby oczyszczać pigmenty i barwidła.
Nie powiem, że taka czy inna farba jest zła, wyżej wspomniana przeze mnie artystka maluje tylko bielą tytanową i używa nadmiaru czerni, umbry i jak sama mówi 80 procent obrazu to ochry. Da się? Owszem, czemu nie. Różni malarze, różne środki. Nikt nie będzie patrzył na to czym malowaliśmy jeśli mu się podoba. Materiały malarskie to przede wszystkim sprawa malarza i to czym lepiej mu się maluje, co mu podchodzi, zależy od jego preferencji.