Malarstwo olejne bez rozpuszczalników

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 6 gości

Postprzez zephyr7 So, 21 września 2013, 17:34

Hehe, mnie akurat medium z kremera "ułatwia" oddychanie :D Ja niemal ZAWSZE mam katar i malowanie w moim przypadku działa jak inhalator :D Tyle, że substancje w tym czymś są super-toksyczne i podobno niezdrowe...

Grullo, malowanie samym olejem jest OK - tylko jak postępować w pierwszych warstwach? Ten pan, na przykład, maluje wszystko "na mokro": http://www.youtube.com/watch?v=m9if6f-lEDE
Nie jestem pewien, czy w przypadku obrazów wielowarstwowych to dobre podejście - otrzymujemy "przeolejoną", błyszczącą skorupę... Już chyba eksperymenty z Liquinem są lepsze. Dajemy go odpowiednio więcej lub mniej.

Mimo wszystko - pomimo tego, że bardzo lubię to medium (choć wkurza mnie nakładanie szpachelką), Winsor&Newton ma na swoim koncie kilka wycofanych z produkcji specyfików. W ulotce o Liquinach pisze, że ten, czy tamten specyfik zastąpił inny, który powodował pękanie i żółknięcie... Nie widzę powodów, dla których nie miałoby się okazać po latach, że Liquin również ma pewne skutki uboczne...

Co do gęstości i jakości farby - obawiam się, że te spostrzeżenia dotyczą tylko naszego (polskiego) rynku. Za granicą, niektóre wiodące marki klasy artist są bardzo gęste. Old Hollandy (bodajże), Williamsburgi, itp. Nawet niektóre kolorki z w&n są dość mocno ubite.

Krótko mówiąc - wydaje mi się, że do niektórych technik niezbędny jest miks oleju z rozpuszczalnikiem...

Jeśli chodzi o zapach, znalazłem jeszcze dwie ciekawostki: ECO medium z Renesansów (wodorozcieńczalne!) i Oily Thinner z Maimeri.

ps. a'propos zmiany tonalnej przy wysychaniu farb olejnych: każdy, kto twierdzi że takie zjawisko nie istnieje, powinien namalować coś olejami na chłonnym gruncie, na przykład na zaprawie kredowo-klejowej lub gruncie akrylowym z dodatkiem lekkiej pasty modelującej :) zdziwko gwarantowane :D
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez Beata So, 21 września 2013, 17:50

Rozpuszczalniki stosowane są do poprawienia płynności farby dzięki czemu mamy możliwość uzyskania rożnych efektów malarskich. Nie każdy musi je stosować. Wszystko zależy od tego jaki efekt chcemy uzyskać.

Technika mokre w mokre idealnie nadaje się do alla prima gdzie mamy jedną warstwę. Technologicznie jest to najprostszy sposób malarstwa ponieważ nie wymaga żadnej wiedzy odnośnie schnięcia farb i mediów. Trudny natomiast dla osób nie posiadających biegłości w operowaniu pędzlem i nie potrafiących szybko i trafnie dobierać kolory. Umiejętność oddania ekspresji w tej technice także wymaga wprawy.
Jeśli malujemy nie za jednym podejściem a rozkładamy pracę na kilka etapów musimy przestrzegać zasady tłuste na chude. Stosując tylko olej możemy ułatwić sobie pracę wykorzystując właściwości chudego gruntu który przez swoją chłonność odtłuści nam trochę farbę ale ogranicza też troszeczkę (na początku) płynne pociągnięcia pędzla szpachli. Następne warstwy kładziemy z większą domieszką oleju.
Gurllo wspominał o jakości farb. Tu się zgadzam dobrej jakości są bardziej płynne przy czym maja tez mocniej skoncentrowany pigment. Bez żadnych mediów można je gładko łączyć gdy przy farbach z niższej półki bez dodatku medium trzeba więcej czasu poświecić na mieszanie ponieważ robi się taka "paćka". Patrząc na obrazy Igora Sakharova wydaje mi się że pomimo dobrej jakości farb w pierwszej warstwie stosuje rozpuszczalnik. Widziałam tylko dwa filmy a przynajmniej ich początki ;) Ta płynność podmalówki a w jednym przypadku nawet zacieki wskazuje na użycie prawdopodobnie terpentyny ale tak jak wspomniałam tylko w podmalówce. Później to już wprawna ręka i dobrze rozprowadzalne=jakość farby.
Avatar użytkownika
Beata
.
...
2.
2...

.
...
2.
2...
 
Posty: 2474
Dołączył(a): Pt, 30 października 2009, 14:08

Postprzez Beata So, 21 września 2013, 18:05

zephyr7 napisał(a):
Co do gęstości i jakości farby - obawiam się, że te spostrzeżenia dotyczą tylko naszego (polskiego) rynku. Za granicą, niektóre wiodące marki klasy artist są bardzo gęste. Old Hollandy (bodajże), Williamsburgi, itp. Nawet niektóre kolorki z w&n są dość mocno ubite.


Winsorami i Hardingami byłam zaskoczona (mile). Czytałam ze są płynne inaczej wyobrażałam sobie tę płynność myślałam że leją się a one w tubie geste a ich płynność (lekkość w łączeniu i malowaniu) wychodzi w pracy :)


Zephyr przez chłonny grunt wyciągany jest olej i trochę matowieją tracąc nasycenie które wróci po położeniu błyszczącego werniksu. Trochę jak z akwarelą czy akrylem jak są mokre to są intensywniejsze w wodzie tak jak w oleju inaczej załamuje się światło co daje inny efekt wizualny ;) Przy tłustym gruncie olej zamiast zostać wchłonięty wypływa na powierzchnię tworząc cieniutką błonkę na której załamuje się światło co może sprawiać wrażenie innych barw a raczej nasycenia koloru.

Dodam jeszcze, ze podobne zjawisko można zaobserwować zestawiając syntetyczne pigmenty z naturalnymi lub ucierane fabrycznie farby a ręcznie. W przypadku naturalnych i ręcznie ucieranych lepiej załamuje się światło dając zupełnie inny efekt wizualny. Tu fachowcem jest gurllo i zapewne więcej i lepiej zorientowany w tym temacie ;)
Ostatnio edytowano So, 21 września 2013, 18:25 przez Beata, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Beata
.
...
2.
2...

.
...
2.
2...
 
Posty: 2474
Dołączył(a): Pt, 30 października 2009, 14:08

Postprzez zephyr7 So, 21 września 2013, 18:25

Okej, Kochani - to teraz pytanie: jak radzili sobie w przeszłości bez współczesnych rozpuszczalników? W czym myli pędzle, kiedy nie było mydła i bieżącej wody???

Czy koniecznie rozpuszczalnik musi być szkodliwy dla zdrowia? A może istnieją takie substancje, które nie śmierdzą i nie szkodzą? :)
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez Beata So, 21 września 2013, 18:39

A jak prali i myli się :D Do rzeczki i piasek do szorowania :lol: Tak poważnie to czytałam gdzieś że wykorzystywano skrzyp polny do czyszczenia. Najpierw go chyba gotowano :hmm:

Do liquinów dodawana jest benzyna destylowana zapach mniej intensywny niż terpentyny przynajmniej dla mnie ;) Mnie to nie przeszkadza ostatnio malowałam farbami na bazie rozpuszczalnika po godzinie kręciołka dostałam a obraz wietrzony przez dwa dni i dalej czuć. Do tego zawiera jakiś 2-eutanone-oxime (może jest jakiś chemik i przybliży co to jest? ) podobno z silnymi kwasami może eksplodować :) Jak będę chciała bezzapachowo to będę akrylami albo akwarelami malować ;)
Avatar użytkownika
Beata
.
...
2.
2...

.
...
2.
2...
 
Posty: 2474
Dołączył(a): Pt, 30 października 2009, 14:08

Postprzez grullo So, 21 września 2013, 21:58

Beatko masz rację. :) Olej zmienia właściwości pigmentu, załamuje pod odpowiednim kątem światło, stąd każde spoiwo inaczej działa na pigment i innych efektów należy się spodziewać. Jak to działa w praktyce niech spróbuje każdy zmieszać olej lniany z z dowolną ochrą, a potem ten sam pigment z żółtkiem jaja. Żółcienie spinelowe wyglądają w jaju jak żółcień dawnych mistrzów, a w oleju jak musztarda. Czerwień żelazowa z temperze świeci prawie jak cynober, w oleju zmienia się prawie w brąz.

Farby dobre to takie które jak wspomniała Beata, mogą mieć gęstą konsystencję, wysokie wypigmentowanie. Farba nie "ucina się" jak to ma miejsce wtedy kiedy dodamy np siarczanu baru, kredy czy talku. Takie dodatki ułatwiają tworzenie impastów, nieoddzielanie oleju od pigmentu. W dawnych wiekach żeby farba "stała" na impast, trzeba było dodać wypełniacz o większych i bardziej "poszarpanych" cząsteczkach. Normalnie utarta farba nadawała się raczej tylko do malowania cienkich warstw. Obecnymi farbami można malować impastowo, natomiast do cienkiego, laserunkowego trzeba je rozrzedzać. Mowa o tych gorszej jakości farbach.
To o czym pisze Zephyr to normalne zjawisko przenikania tłustego oleju wgłąb gruntu albo warstw dolnych. Trudno temu zapobiec, olej nawet po kilku dniach potrafi zejść niżej i zmatowić powierzchnię obrazu. Profesjonalni malarze załatwiają sprawę warstwą czystego oleju wcieranego po kilku dniach w matowe miejsca. Ważne jest wtedy dokładne pokrycie powierzchni jak najcieńszą warstewką oleju, jak przy olifie. Nadmiar oleju zawsze trzeba ściągnąć.

Jagodo, uważasz, że Astry to drogie farby, dlaczego? W porównaniu z farbami artystycznymi (Artists) tanio wypadają.

Zephyr nie rozumiem po co na siłę korzystać z rozpuszczalników?
Mydło jest znane od wieków. Terpentyną Rubens podobno mył pędzle, a w oleju farba też ładnie schodzi z pędzla.

Szukamy rozpuszczalników do mycia pędzli czy do malowania? Jeśli do malowania to raczej jest to sprawa skomplikowana. Z konserwatorskiego punktu widzenia, rozpuszczalniki niszczą "naturalną" budowę farby olejnej.

Chciałbym wiedzieć czy to prawda, że kredowe, mocno zasadowe grunty w przeszłości zapobiegały ciemnieniu oleju poprzez neutralizację kwasów tłuszczowych. Zjawisko można zaobserwować na podstawie bieli ołowiowej, która żółknie bardzo w oleju lnianym. Jeśli dodamy kredy przy ucieraniu żółknięcie jest eliminowane bądź zminimalizowane. W przeszłości dodawano kredy do farb, ale być może chodził o coś więcej niż o tani wypełniacz kredowy?

Grunt chłonny ,o którym mówi Zephyr pije olej i ciągle mu mało. :D Potem w badaniach nad zaprawą wychodzi że jest w niej olej i tworzy się mit o tłustym gessie. Jak działał Eyck? Wg. mnie na chudy grunt przetransferował szkic, podmalował temperą i pokrył to wszystko szczodrze olejem. Wystawił dechę na słońce i po długim czasie, zabezpieczone podłoże, niepożółkłe, nadawało się do dalszego opracowywania.

LIqiun przyspiesza schnięcie, pozwala złamać zasadę tłuste na chude, ale żółknie. Biele i żółcienie na oleju z krokosza barwierskiego załatwiają sprawę jeśli komuś bardzo przeszkadza żółknięcie.

Jeśli obraz odpoczywa do światła słonecznego zaraz po malowaniu to nie ma się czego bać. Ja zawsze kładę w stronę okna, ewentualnie krótka sesja na słońcu. Chyba słodkie mam farby bo muchy uwielbiają lądować na mokrym obrazie. :D
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Jagoda So, 21 września 2013, 22:25

grullo napisał(a):
Jagodo, uważasz, że Astry to drogie farby, dlaczego? W porównaniu z farbami artystycznymi (Artists) tanio wypadają.


Grullo, nie piszę, że drogie , tylko , że nie takie tanie. W porównaniu z niską półką , wypadają drogo, to małe tubeczki , przelicz sobie. Porównując z tymi z "wyżyn" to wiadomo, że tanie. Wiesz, ja patrzę z perspektywy mojego portfela . Każdy ma swój punkt odniesienia :)
Avatar użytkownika
Jagoda
3.
1...
.
..
...
1..

3.
1...
.
..
...
1..
 
Posty: 2663
Dołączył(a): N, 21 listopada 2010, 15:34

Postprzez zephyr7 So, 21 września 2013, 22:41

Ja mimo wszystko bardzo lubię te farby - z dwóch powodów: dają ładne efekty końcowe i mają takie pigmenty, które nie dają "niespodzianek" przy mieszaniu.

Zestaw nr 1 można kupić za 90 złotych, często mniej, bo zalegają w sklepach papierniczych. Mniej więcej tyle kosztuje 1 tubka Hardingów :) Kadmy i kobalty z Artisti 20ml, to wydatek rzędu 37zł, więc ośmielę się twierdzić, że astry są tanie :)
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez zephyr7 N, 22 września 2013, 09:11

Wracając do tematu, w the Artist Handbook pisze jak byk: "Avoid fatty mediums during underpainting", unikać tłustych mediów w pierwszej warstwie.

Cały czas wydaje mi się, że rozrzedzanie farby olejem w pierwszych warstwach nie jest OK...

Pierwsze warstwy: farba i rozpuszczalnik 1:1
druga: sama farba
kolejne: farba + odpowiednio 10% medium dla każdej warstwy
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez zephyr7 N, 22 września 2013, 18:21

Słuchajcie, znowu sam sobie odpowiadam, ale nie mogę się powstrzymać :)

Grullo ma rację - wywalić rozpuszczalniki, rozrzedzać w oleju - jednak pomija pewien ważny szczegół. Sprawdziłem, pogrzebałem w książkach - i taka sztuczka może się udać tylko pod jednym warunkiem: jeśli gesso będzie CHŁONNE. Wówczas, chłonny grunt "wypije" wpierwszą warstwę, co będzie skutkować czymś w rodzaju chudej podmalówki z terpentyną. Później możemy malować samym olejem, gesso przy kolejnych warstwach nie będzie już tak spijać oleju.

Odpowiedź fajna, tylko znowu wracamy do tego samego problemu: Jak poprawić chłonność gesso akrylowego lub odpowiednio jak położyć zaprawę KK na płótno modyfikując ją w taki sposób, żeby nie pękała pod naciskiem....

eny sadżestszyns?
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Poprzednia stronaNastępna strona

cron