[/quote]
Dokładnie z tych samych powodów bardzo szybko na samym początku przygody z malowaniem olejami zacząłem używać szpachelek. Poza myciem pędzli "po" (to jeszcze dało by się znieść). wciąż trzeba czyścić pędzle w trakcie, bo inaczej brudzą się kolory na płótnie (bardzo tego nie lubię) i mnóstwo farby idzie na straty w ręczniki i szmatki. To samo z terpentyną i mediami - przy szpachelce mam jeden słoiczek mieszanki oleju, terpentyny i sykatywy, która prawie się nie brudzi i tylko czasem muszę uzupełnić. Gdybym malował pędzlami musiałbym co chwilę zmieniać ten płyn żeby nie brudzić sobie pracy.
Ale to też napewno kwestia wprawy i osobniczych predyspozycji. Gdyby nie było szpachli pewnie tez bym się jakoś nauczył "czysto" malować pędzlami, lub polubił jakieś inne efekty. A tak zostałem juz przy szpachli.[/quote]
1. Żeby mycie pędzli nie było wkurzające wystarczy na raz zajmować się określoną powierzchnią płótna, a więc określonym zakresem tonacji, a "bród" zawsze można... przerobić na to co "być miało" bo tak właśnie wygląda...
2. no i polecam szmatki, nie do malowania (wycierania), ale to dodatkowego czyszczenia pędzli, wtedy nawet "brudna" terpentyna" nie szkodzi
= rady "starych" wyjadaczy, sprawdzone w praktyce.
Szpachelki som super!!!
A poprawianie jest problemem tylko wtedy, gdy maluje się etapami, polecam spróbować metody alla prima - mokre w mokre.