przez kapsel Wt, 24 listopada 2009, 18:24
Harowałaś całe życie swoje
Dziewczyno swego stwórcy dzieło
W bólach urodziłaś dzieci dwoje
Teraz życie aż plecy ci wygieło
Lecz taki los jakoś żyć trzeba
Znosić to życie swój krzyż dzwigać
Aby sięgnąć przedsionków nieba
Tam cierpień nie będzie już widać
I tak co rano gdy wnuki nakarmisz
Z odpadkami śmieci powynosisz
Starasz się przed zakupami zdążyć
Tam gdzie swojego stwórcę poprosisz
Klękasz z tęsknotą w sercu i duszy
Bo czas twój w gościnie się kończy
Czasem jakieś wspomnienie cię wzruszy
Tęsknota za domem Ojca z serca się sączy
Spotykasz przyjaciółki z lat dawnych
Często tu rankiem bywacie w modlitwie
synowa nieraz za to ofuka
Lecz gdzież ma pójść kto ciszy szuka
A gdzie nadzieje szukane znależć
Tu czasem męża swojego spotykasz
Czasem przyjaciółki nie możesz odnależć
Ona już u ciebie ze łzami wzdychasz