Chciałbym zapytać, która technika "ma przyszłość" na dłuższą metę - i czy możliwe jest obiektywne stwierdzenie, która z nich jest lepsza?
Do zadania pytania skłoniła mnie obserwacja własnych prac olejnych namalowanych kilka lat temu (wyłącznie olej, terpentyna i farba, żadnych sykatyw, żadnych żywic)
W większości obrazów obserwuję:
- żółknięcie warstwy malarskiej
- blaknięcie kolorów
- "szarzenie" bieli
- złuszczanie farby
- pękanie laserunków (ostatnie dwa wynikające z błędów technicznych)
Natomiast, prace wykonane w technice akrylowej - poza minimalną zmianą tonalną kolorów (zmiana odcienia, nie blaknięcie) wyglądają identycznie jak 10 lat temu. Więcej, znalazłem akryle, które wolniej schną, nie zmieniają kolorów po wyschnięciu i zachowują ślady pędzla. Po dodaniu opóźniacza, zachowują się jak oleje z dodatkiem żywic alkidowych - z tą różnicą, że dają znacznie bardziej intensywne kolory.
Znając wszystkie zalety nowego medium - dlaczego akryle mają tak "złą" reputację w większości galerii? Czy można mieć pretensję do Van Eycka za to, że jako jeden z pierwszych malował w olejach? Czy można mieć pretensję do współczesnych artystów za to, że wybierają bardziej "elastyczne" (dosłownie i w przenośni) medium?