Wunderfauscie, racja, nikt tu nie mówi, że robienie pigmentów to rzecz bezpieczna, łatwa i przyjemna. Zatrucia metalami ciężkimi, a w szczególności ich tlenkami i solami są częste w tej gałęzi przemysłu (wyrób pigmentów). Nikt z nas tego na nikim nie wymusza i nie proponuje. Każdy z nas wie co robi (mam nadzieję). Najważniejsze, aby nikomu innemu nie stała się krzywda, zwłaszcza dzieciom.
Vermilion, jak mi wiadomo, producenci europejscy ściągają z Chin.(nikt tego nie produkuje w Europie, a wiele firm skreśliło ten pigment dawno ze swojej linii farb).
Astry kiedyś to potęga, pamiętam ich gęstość i siłę.
Ale, że Dawni Mistrzowie malowali tylko laserunkowo to się nie zgodzę. Być może o różnych mistrzach mówimy. Z tego co wiem, każda farba położona bardzo cienko, jest narażona na penetracje UV i w konsekwencji blaknięcie. Być może kiedyś "kiedyś" nie było tego zjawiska, bo pigmenty rozjaśniano przezroczystym mydłem (biel ołow.), a obecnie bielą tytanową, która odbija promienie i rozprasza najbardziej ze wszystkich bieli. Także wg. mnie mieszaniny kolorów z bielą tyt. są nie do końca trwałe. Tzn. jest taka zasada, że im więcej tej bieli, a mniej drugiego koloru w mieszance, tym gorzej. Przydatna może wtedy np. kreda szampańska, albo mączka marmurowa.