Opinie o produktach

tu pomagamy sobie wzajemnie

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 26 gości

Postprzez zephyr7 So, 5 stycznia 2013, 19:29

A ja z kolei mam pytanie o inne wynalazki - co sądzicie o:

- Olio HD
- farbach olejnych karmański
- i rowneyach Georgian?
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo N, 6 stycznia 2013, 04:56

Drogi Zephyrze, właśnie dlatego powiedziałem, że Van Goghów używam do dolnych i nieistotnych partii obrazu. Może tak całkiem z tym Talensem nie jest, że przechodzi na drugą stronę Chińskiego Muru. Do Mariesów im daleko.

Ale moi drodzy, chyba nie ma potrzeby spierać się o to, która marka albo farba lepsza. Każdy maluje tym do czego przylgnął i nie ma co wydziwiać, nawet najlepsze farby nie zrobią z nikogo mistrza. A ciągłe kupowanie i testowanie nowinek w świecie farb ni jak się ma do ostrego szlifowania warsztatu. Tracąc czas na latanie po sklepach wybierając medium lub kupując wszystkie dostępne kolory, tracimy cenne chwile przy pędzlu (i pieniążki). Sam posiadam wiele tubek, które ledwie napoczęte leżą po szafach i prawdopodobnie nigdy już nic z nich nie wycisnę. Po prostu, lepiej zdecydować się na prostą, zwięzłą paletę i opanować do perfekcji miksowanie kolorów.

Pięć wieków temu nie było tylu dziwactw, a powstawały wielkie dzieła. Naprawdę wystarczyło by ograniczyć się do:
Kadmu czerwonego jasnego, żółtego jasnego (cytrynowa wersja nie do końca trwała, lubi bieleć) ultramaryny, ftalocyjanu(szmaragdowa) zielonego, czerni, bieli, ochry żółtej cypryjskiej, różu weneckiego, sieny palonej, umbry palonej. Przy perfekcyjnym opanowaniu tego skromnego, niedrogiego zestawu, mamy wszystko czego potrzeba mistrzowi ciętego pędzla. Okey, kadmy muszą być z lepszej półki to oczywiste. po 50 zł za każdy kadm, ultramaryna jest tania, ftalo również, a ziemie, cóż, sami wiecie, czasem grosze. Kadmy wcale nie muszą być od Hardinga, czy Schmince Mussini, bo ceny są horrendalne i potrafią przestraszyć biednego artystę. Ale nie mogą to być Van Goghi i Maimeri (któraś z niższej półki), bo są to wypchane siarczanem baru "pomponiki".

Karmańskim teraz bym też nie wierzył, firma zmienia adres co pół roku, a na telefony nikt nie odpowiada. Masterclassy polubiłem, ale przekonałem się, że mają nawrzucanej jakiejś magnezji czy podobnego draństwa. Nie oszukujmy się przy takiej cenie produktu, a aktualnej cenie u producenta pigmentu, widać gołym okiem jakiś rozdźwięk. Jest to jednak nie powiem, zrobione z klasą i przy najmniejszej stracie materiału. Sam maluje, więc nie jestem zrażony, również polecam wszystkim.
Przy podanej wyżej palecie, naprawdę można wszystko. Z Georgianów nie polecam Flake white 005, to jakaś inteligentnie skonstruowana pomyłka, a nie prawdziwy deal.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez grullo N, 6 stycznia 2013, 05:05

Zapomniałem dodać Kraplak alizarynowy, ale nie każdy lubi ten kolor. :D
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 N, 6 stycznia 2013, 13:57

Ja lubię alizarynę :DDD Ale co do wyboru startowej palety, to się Grullo nie zgodzimy :DDDD

Wydaje mi się, że początkujący artysta nie powinien zaczynać od palety "żółty, czerwony, niebieski", tylko od słabiej nasyconych ziem: umbra palona, ochra, żółty ugier, ercollana, ziemia zielona, itp. Bo w malarstwie chodzi raczej o wydobycie tonu (cienie, światła, bryła przedmiotu), niż o sam kolor. Kiedy patrzę na swoje pierwsze prace i prace początkujących malarzy, którzy zaczynali od kadmów i kobaltów (żółty, czerwony, niebieski kobalt), widzę wyraźnie, że zastosowana przez nas paleta była niewłaściwa i wręcz upośledziła wówczas nasze możliwości malarskie.

Kiedy w ramach doskonalenia hem... powiedzmy... "warsztatu" musiałem przestawić się na kolory imitujące te, używane przez dawnych mistrzów, przeszedłem drogę przez mękę - no i zobaczyłem wyraźnie, że moje poprzednie prace były zwyczajnie kiepskie.

Najśmieszniejsze jest to, że po kilku latach malowania, dalej nie wiem jakie kolory mógłbym z czystym sumieniem polecić komuś, kto dopiero zaczyna! Gdybym mógł zaryzykować, byłoby to chyba jakieś podobne zestawienie:

- żółta ochra (ugier żółty jasny)
- ultramaryna
- czerwona ziemia

- umbra palona
- biel tytanowa

Tymi kolorami kazałbym malować przez rok. Nie ma siły, malarz musiałby się nieźle namęczyć, żeby wydobyć całe bogactwo kolorów z tej palety. Za to z jaką łatwością "obsłużyłby" później wszelkie bardziej nasycone żółcienie kadmowe, czerwienie i błękity!

Jeśli kogoś to interesuje, więcej w temacie można poczytać tutaj:
http://willkempartschool.com/how-to-cho ... g-mistake/
http://willkempartschool.com/how-to-cho ... ur-mixing/
http://willkempartschool.com/the-3-step ... ting-less/

Co do farb, przy takim zestawieniu możemy spokojnie pozwolić sobie na W&N, wprowadzając od czasu do czasu nowy kolor.
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo N, 6 stycznia 2013, 16:03

Jeśli mówimy o początkach, początku to w porządku, można przyjąć to jako ćwiczenie. Ja natomiast myślę o ludziach, którzy już machali pędzlem w przeszłości, i chcą się przerzucić z np. Renesansów na coś bardziej ekstra. Była by to strata czasu dla mnie (malować ograniczoną paletą przez rok, ot tak dla wyrobienia), natomiast dla studenta malarstwa takie wprawki były na miejscu.

Nigdzie nie powiedziałem, że zrezygnował bym w tym zestawie z farb ziemnych, są on moim zdaniem niezbędne.
Chyba że chcemy od początku malować jak Matisse. :D

Odnieśmy się do przeszłości. Był taki malarz, syn młynarza, Rembrandt (znad Renu). Nawet jego pierwsze wprawki w pracowni Pietera Lastmana, są pełne jaskrawych barw, mocnych, nie mających w sobie nic z ascezy quasi monochromatycznych prac. Przez całe dalsze życie malował on bardziej wygaszone, stłumione i perfekcyjnie opracowane kompozycje. Światłocień i wydobywanie drobnych niuansów miało większe znaczenie niż mnogość kolorów i szeroka paleta w dojrzałej pracy artysty.

Odnosząc się do historii można wykombinować coś takiego:

żółcień cynowo-ołowiową zastępujemy kadmem żółtym z odrobiną bieli W&N
vermilion kadmem czerownym jasnym W&N
azuryt, ftlao niebieskim z bielą, - błękit Winsora
żywiczan miedziowy, ftalo zielone - zieleń Winsora
biel ołowiową, bielą tytanową plus odrobina bieli transparentnej Talens
czerń kostną, można czernią żelazową. Talens
ziemne pigmenty mineralne, wszystkie najważniejsze. np. od Kremera

Systemów malowania jest mnóstwo, szkół jeszcze więcej. Samozwańczych guru malarstwa przybywa, zwłaszcza w USA. Tam wystarczy ukończyć jeden kurs i od razu stać się można nauczycielem dziesiątków innych. Natomiast zabawne jest jak każdy z nich wciska wszystkim w koło, że jego metoda malowania ( i tylko jego!), to ta którą malowali wielcy przeszłych wieków. I czynią szare podmalówki grisaille, zielone verdaccia i ładują na to dziesiątki laserunków przekonani, że tak robił każdy znany z podręcznika do historii sztuki. W ten sposób można zrobić zręczną kopię, ale nie malować w stylu artysty, bo każdy malarz powinien mieć swój własny, który kształtuje się latami. Ciężko i w bólu, a nie po dwu semestralnym kursie u samozwańca.

Przykład: http://www.frankcovino.com/

;)
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 N, 6 stycznia 2013, 17:11

Właśnie na tym polega trudność, żeby "oddzielić ziarna od plew" :D Tymczasem, o zgrozo, nasza wiedza malarska opiera się na tym "co ktoś powiedział", na niesprawdzonych mitach i półprawdach powtarzanych w sklepach plastycznych i na forach internetowych, np.:

- że W&N są przereklamowane
- że Talens przenosi się do Chin
- że azo i naftole są "beeee"
- że media alikodowe niszczą laserunki
- że pędzle (znanej firmy) są gorsze, niż kiedyś

Te wszystkie "mity" możemy usłyszeć w sklepach plastycznych, na forach i wśród artystów.

A ja, wybierając produkt do swojej pracy, chciałbym być świadomym konsumentem i swoje wybory podejmować na podstawie wcześniejszej analizy rzeczywistej jakości produktu i łatwości pracy z nim. Nie na podstawie niesprawdzonych "mitów".

Kiedy pierwszym razem wybierałem akryle Vallejo, pani w sklepie pukała się w głowę, twierdząc że to jakiś kolejny "wynalazek". Teraz nagle wszyscy stawiają Vellejo obok rembrandtów i w&n! Słusznie?

Dlatego to nasze ględzenie na forum o materiałach jest tak ważne, bo wychodzimy poza utarte "poglądy" i próbujemy ustalić, jak jest naprawdę.

Przypadkowa osoba czytająca ten wątek, dowie się dzięki Grullo, że może spokojnie nabyć VanGoghi, bez obawy że wyskoczy z nich Chińska gimnastyczka, dowie się o ruskich farbkach, o których wcześniej pewnie nie słyszała, otrzyma sprawdzone wiadomości i porady "z pierwszej ręki" :)
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo N, 6 stycznia 2013, 17:38

Chińska gimnastyczka o mało nie przewróciła mnie z fotela :lol: :ok:
Nic dodać, nic ująć.

Nawet w micie, drzemią okruchy prawdy. Czasem na taki "mit" składają się doświadczenia setek artystów, żyjących obecnie. Ale młodość musi przebadać wszystko sama, na nowo, okey. :)

Ps. Vallejo to znana od dawna firma, choćby modelarzom. Doskonałe farby do malowania modeli czołgów, okrętów, samolotów...
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia strona