Dobra receptura na własną farbę olejną

tu pomagamy sobie wzajemnie

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 34 gości

Postprzez zephyr7 N, 2 czerwca 2013, 13:41

Witam! Chciałbym zapytać, jak powinna wyglądać technologicznie poprawna receptura farby olejnej? Co powinno zawierać przygotowane własnoręcznie spoiwo? W szczególności:

- Co powinno stanowić bazę: olej (jeśli tak, to jaki), pokost, olej polimeryzowany, czy jeszcze inny rodzaj oleju?
- czy w składzie farby powinna znaleźć się sykatywa (jeśli tak, to jaka?)
- czy są jakieś środki zwiększające połysk/przyczepność farby olejnej?
- czy są jakieś substancje poprawiające "smarowność" farby (istotne np. w przypadku ziem, które wychodzą albo transparentne, albo źle się "smarują")
- wreszcie, czy są jakieś środki przeciwgnilne? (w słoiczku z farbką ziemią veronesa pojawił się grzyb...)
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo N, 2 czerwca 2013, 14:44

Dobra farba olejna to po prostu: olej + pigment. Koniec.

Reszta zależy od tego czy chce się malować tym to co można kupić w tubce, czy jak na niżej załączonym przeze mnie obrazku.

Z pokostem trzeba uważać, bo można farbę zniszczyć. Olej polimeryzowany sprawi, że farba nam zżółknie. Jeśli dobry olej to tylko świeży, oczyszczony własnoręcznie (lub gotowy), tłoczony na zimno, kwaśny. Połysk zwiększa dodatek żywicy rozpuszczonej w oleju, bądź w terpentynie, do odparowania.

Farby ziemne źle się smarują bo są naturalne o większym ziarnie. Dodatek wosku, drobnego talku może pomóc.

Ostatnie pytanie mnie zaskakuje, nie spotkałem się jeszcze ze zjawiskiem gnicia farby olejnej. Nie słyszałem o dodatkach przeciwgnilnych. Olej na pewno nie gnije, trzeba się wtedy przyjrzeć co to za pigment. Zieleń Veronesa to nazwa dawana przez producentów viridianowi, zieleni szmaragdowej trującej i ziemi zielonej. :hmm:

Niżej zamieszczam fragment obrazu malarza z kręgu Massysa, przedstawiający św. Łukasza malującego Madonnę.
Farby ucierano wtedy własnoręcznie, dodając do pigmentu olej i trąc kamiennym ucierakiem. Na obrazku widzimy na stoliku nóż malarski, flakonik z rozpuszczalnikiem (bardziej pewne, że to olej niż terpentyna) służącym do czyszczenia pędzli, i skorupka małży (może szczeżuja). W takiej łupince przechowywano utartą wcześniej farbę (taki odpowiedni naszej tuby!) :D Farby własne, nie-tubowe, mają taką konsystencję, że nie potrzeba używać medium malarskiego jak to się dzisiaj praktykuje. Świetnie rozprowadzały się po desce i płótnie, a do zagęszczonych imapścików dodawano kredy lub szkła. Zadziwiający jest fakt, że 'tamci' malarze, mięli osobne palety i pędzle do różnych zestawień kolorowych i partii obrazu.
Załączniki
lukas.JPG
lukas.JPG (23.83 KiB) Przeglądane 14115 razy
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 N, 2 czerwca 2013, 17:59

Serio? :) Bo zastanawiam się, na przykład, jaką recepturę stosuje się w farbach Michaela Hardinga? Czym się różni ich farba od własnoręcznie utartej? Już wyjaśniam: coraz częściej jestem rozczarowany jakością żółcieni od drogich producentów. Chodzi zwłaszcza o pigmenty kadmowe. Na codzień używam żółcieni kadmowej do ikon (łącznie z temperą tłustą i olejną) - i moje kolory są ZNACZNIE lepsze od tych z tubki. Odnoszę wrażenie, że spośród wiodących producentów, np. W&N, DR, L&B, nie wspominając o klasę niższych Van-Goghach, Normach, itp., jedynie maimeri (puro, artisti) i schmincke (mussini) są równie wyraziste i czyste, co własnoręcznie utarte kadmy.

O co chodzi, ponieważ bez przerwy mam do czynienia z tworzeniem mniej lub bardziej olejnej farby temperowej, kusi mnie, żeby zrobić sobie własny zestaw ze swoich ulubionych pigmentów, w takim stężeniu jakie uznam za stosowne. Nie chcę tego jednak robić ze stratą dla obrazu, nie chcę żeby moje farby zaczęły się kruszyć/marszczyć/odłożyć od podłoża, itp.

ps. ziemia "veroneze" czy cuś to mieszanka zielonych ziem z dodatkiem zieleni kobaltowej i ew. viridianu. Podejrzewam, że psucie nastąpiło przez bakterie zawarte w samej ziemi.
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez zephyr7 N, 2 czerwca 2013, 18:30

Weźmy medium do impastów, czyli jak twierdzą producenci, zwykłą "farbę bez pigmentu"... Znajdziemy tam takie kwiatki, jak:

- stearynian glinu (aluminium stearate)
- aluminium hydrate (wodorotlenek glinu?)
- jakiś emulgator
- jakiś środek powierzchniowo czynny
- wosk
- pył marmurowy
- syntetyczne żywice
- sykatywę kobaltową

Chodzi o to, jak "opracować" domową farbę jakością dorównującą drogim markom?
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo N, 2 czerwca 2013, 19:24

Producenci nie podzielą się wiedzą, jak dokładnie przygotowują swoje farby. To jest taka tajemnica, każdej marki, trochę. Jeśli chcesz zrobić dobrej jakości farbę domowej roboty, to przygotuj się na koszty. Wymieszanie pigmentu z olejem szpachelką nie wystarczy. Farbę trzeba solidnie ucierać i mieszać, jeśli ma być przechowywana w słoikach lub tubach.

Jeśli spytasz Michaela Haridinga z czego składają się jego farby, odpowie, że z najlepszego oleju i najlepszego pigmentu. Prawda jest taka, że farby "czystsze" muszą być dłużej ucierane, żeby się nie rozpaćkać.

Niewielki dodatek wypełniaczy jakich wymieniłeś w następnym poście pomaga przy długim przechowywaniu farby. Max do 3%.

Farba solidnie utarta i wymieszana, nie popęka, nie pokruszy się, przetrwa.

Już wiem, o którą zieleń Veroneza Ci chodzi. Bakterie muszą mieć jakąś pożywkę, żeby coś się rozkładało. Stawiam na to że coś było w słoiku, albo w oleju coś pływało. :) Nie ma mowy, żeby w ziemi było coś organicznego, jest dokładnie czyszczona.

Z tym kadmem to jest różnie, zależy jak się trafi. Osobiście nie lubię tego koloru i staram się jak mogę zastępować go innym żółtym. Szkoda, bo mało ma ekwiwalentów.

Emulgator, czyli substancja czynna w tej paście to prawdopodobnie żółć wołowa. Pomaga przy mieszaniu pigmentu, lepiej łączyć się z olejem.

Zephyrze, wiemy dokładanie jak powstawały farby w średniowieczu, renesansie i baroku, dlaczego masz obawy, że tak prosto przyrządzona farba zepsuje się? Fakt trzeba ją solidnie ucierać, nawet wieloetapowo. Kiedyś nie korzystano ze spulchniaczy, emulagtorów, żywic, gulgulatorów :D i wszelakiej maści polepszaczy, a ich obrazy trzymają się. Posiadano coś znacznie cenniejszego, coś czego często brakuje dzisiejszemu, zabieganemu człowiekowi - czas. I cierpliwość.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 N, 2 czerwca 2013, 19:53

Grullo, ale oni wiedzieli "jak to się robi"- Receptury były przekazywane z mistrza na ucznia... Ja zastanawiam się tylko, co zrobić, żeby moja farbka nie popękała, nie pomarszczyła się, itp. Sprawa nie jest prosta, przykład :)

karmin alizarynowy z Kremera, teoretycznie chłonie 60-75% oleju... W praktyce, na 3 łyżeczki pigmentu, trzeba użyć niemal tyle samo (ok. 2,5) łyżeczki oleju. Teraz uwaga, wychodzi kolor ładniejszy niż ciemny kadm z astry, czy classico - i niespodzianka, nieprzezroczysty!!!! Zbyt duże cząsteczki? Zbyt słabo utarta? Zbyt mało oleju? Dodam, że farba wychodzi gęsta jak Old-Hollandy, trzeba dodawać medium. Przypominają, uwaga - Masterclassy! (farba była mieszana szpachelką i ok. 20 minut rozcierana korkiem).

Teraz ekonomicznie: NIE WIERZĘ, żeby Pan H. czy Ktuś, dodawał 3% wypełniaczy. To się nie kalkuluje, nawet przy takiej cenie! Dziwię się tylko, jak M. to robi, że ich farby wyglądają jak domowe, mocno przeolejone, a inne farby nijak sie mają do oryginalnych kolorów... Nie, żebym reklamował jakąś markę, pewnie Lukasy, Old-Hollandy, Mussini dają podobne wrażenie. Ale na pewno takiego wrażenie na dają RBTy, WN i na pewno nie LB... W takich louvreach, na przykład, musi być chyba 50% wypełniacza, bo wyglądają jak wazelina, czy krem do golenia...

A ja i tak będę upierał się przy swoich farbach, mocno kryjące azo i pyrole, intensywne ftalo, kwinakrydony i inne - mocne, intensywne, oczo...bne, zupełnie inna jakość, chociaż trudne w użyciu!
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez Zibelius N, 2 czerwca 2013, 20:03

Sprowokowaliście mnie znowu :) Zawsze was czytam z uwagą i zastanawiam się dlaczego tak się męczycie z tym robieniem farb i innych dodatków.Przecież jak ktoś maluje laserunkami cieniutko w starym stylu,który propagujecie.To do takiego malowania w małych rozmiarach wychodzi farb za 10 zł najwyżej.W czym jest problem .Kupcie sobie Maimeri puro czy tego typu porządne farby.Nie będziecie mieli stresu żadnego.Malarz ma malować a nie żyć w umartwieniu że, zrobi sobie złą farbę .Namęczy się, namaluje taką spieprzoną farbą i nie dość że, się namordował,stracił kasę ,czas, to obraz trafił szlag.Po co ryzykować.Ja maluje akrylami bo są tanie i podobne do olejnych i nie do rozróżnienia na podobraziu,nikt nie wie czy to olej czy akryl.mogę pakować farby ile mi do głowy przyjdzie kupuję farby w opakowaniach 1000 ml i się śmieję.Maluję sobie amatorsko,tanio i w spokoju i wiem że mi nic sie nie zepsuje i nie zmieni kolorów jak wyschnie.Jak coś spieprze to żle malując a nie z powodu stałego eksperymentowania z materiałami.Pozdrawiam :D
Zibelius
 

Postprzez zephyr7 Pn, 3 czerwca 2013, 00:16

Zibeliusie, z tymi farbkami to jest trochę tak, jakbyś przez całe życie słuchał muzyki mono z głośnika w komórce - i nagle odkrył, że istnieje stereo, cd-ki, wieże Hi-Fi i głośniki 5.1 :D Dokładnie taki sam efekt daje posługiwanie się czystymi pigmentami. Wiesz jak potem wkurza, kiedy się widzi jakieś zielenie w żółtych kadmach i ultramarynę w ceruleum, czy kobaltach?

Puro i inne dobre farby często są "przeterminowane" - leżą zbyt długo (często u dystrybutora) w nieodpowiednich warunkach, skutkiem czego dostajemy np. farby przyschnięte lub kipiące olejem. Taka historia spotkała m.in. maimeri rinascimento, w kilku sklepach mieli zwroty.

I jeszcze coś do Twojego ogródka :) tworząc własną farbę akrylową, opierasz skład na sprawdzonej żywicy akrylowej i czystych pigmentach. Taka farba bije na głowe wszelkie winylowo-cośtam i po wyschnięciu trwałością przewyższa (i to znacznie!) techniki olejne!

Sam zacząłem używać primalu, potrzebuję często farby akrylowej do konturów, ramek i złota mineralnego. Kiedy zrobię sobie trochę takiej złotej farbki, to wiem, że jest to "złota" farba, tak na 24 karaty, a nie na 16, jak kupna z dużej tuby...
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo Pn, 3 czerwca 2013, 00:57

Puro jest przeterminowane bo mało kto to kupuje! :D

A tak serio, to dobre farby nie powinny leżeć długo w sklepie.

Zibelius ma rację, nie ma co się tak strasznie pocić z tymi własnymi farbami. Nikt przecież przy zdrowych zmysłach nie będzie robił wszystkich swoich farb. Albo się maluje, albo robi produkt. Wiadomo, że polscy malarze, ucierali czasem swoje farby. Matejko przy bitwie pod Racławicami przygotowywał czasem farbę, ale większość kolorów pochodziła z zakupionych tub.

Zibeliusie, to nie jest tak, że komukolwiek zależy na siedzeniu i traceniu godzin na ucieranie, od czasu do czasu można coś przygotować i mieć z tego radość. To nie może być dominanta, ale akcent. Nie zabijajmy radość takich eksperymentów, jest w tym pewien romantyzm, bez przełożenia na ekonomię, ale czasem 'swoje jest swoje'. ;) Niewypowiedzianą uciechę daje mi malowanie własnoręcznie utartą farbą, wyprodukowanie takiego, a takiego pigmentu. A że obraz się posypie? Cóż nie widzę jeszcze zmian, a nawet jeśli coś się stanie, to nie tak, żeby zaburzyć odbiór. Wspominany często Rembrandt, malował brudnymi farbami. Pełno w nich zanieczyszczeń, różnie utartych pigmentów, często z własnej produkcji. Wszystko się jakoś trzyma, nie gorzej niż stulatki impresjonistyczne czy kubistyczne.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Zibelius Pn, 3 czerwca 2013, 07:06

Witajcie :) Farba przeterminowana? I do tego z najlepszych materiałów zrobiona ?To mity :lol: .Mam farby które wytrzymały w tubach 20 lat i prawdopodobnie da się nimi nadal malować.A farbami puro malują prawie wszyscy znani mi prywatnie malarze.Każdy wypowiada się o nich że, to genialne farby i ja nimi teraz też maluję realizm.To farby nie tanie ale przy płaskim malowaniu bez faktur koszty i zużycie ich jest żadne.Ale są tez inne farby nie tylko puro które są powszechnie chwalone i używane od dziesięcioleci.SPRAWDZONE.Na Karmańskim wychowały się całe pokolenia świetnych malarzy,W 70-tych latach była w Warszawie wytwórnia farb przy ASP.Genialne farby .Zakład Doświadczalny Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.Jak ktoś jest hobbystą to oczywiście że, sobie zrobi jakąś farbę.Ale jest ryzyko że, się nie uda i można spieprzyć sobie obraz.Bo np.farba opadnie za dwa miesiące.To że farby malarze MUSIELI robić przed wiekami to normalka bo nie było ani fabryk ani sklepów.Dzisiejsze czasy dają to że malarz maluje,chemik robi farby,sklep sprzedaje.Po co udawać ze ,wszystko umiem.Oczywiście że, to wolny świat i można nadal chodzić w ciżmach i malować tylko zamówienia kościelne i magnackie w pracowniach zagnojonych chemikaliami w syfie i brudzie.Przecież jest 2013 rok.Inaczej żyjemy,mamy technologie niewyobrażalne.Nie wchodzi się już dzisiaj na cudze podwórka bo można zarobić solą z dubeltówki w d....Ja handluje antykami i na co dzień mam do czynienia ze starymi przedmiotami.Wielokrotnie kupowałem stare materiały malarskie na flomarkach .Mam starą sztalugę XIX wieczną której nie używam ,stare palety ,różne koszyki ze starymi farbami.Ale to moje hobby.Ale żeby robić farby??? Gratuluję wiedzy,cierpliwości i odwagi bo ryzyko zepsucia obrazu z tego co was czytam jest ogromne.Co chwila opisujecie że, to wam nie wyszło czy tamto.Życzę jednak cierpliwości i odwagi w malowaniu i produkcji farb. :) :brawo:
Zibelius
 

Następna strona