Dobra receptura na własną farbę olejną

tu pomagamy sobie wzajemnie

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 25 gości

Postprzez maja N, 19 stycznia 2014, 00:01

Zephyr, oczywiście z tym zakładem to żart - w ikonie nie ma miejsca na zakłady, rywalizację czy temu podobne bzdury. Ale na początek kwietnia przygotowuję ikonę Trójcy Św. i nie zamierzam niczego zmieniać w sposobie malowania więc to będzie dobra okazja by pokazać jak sprawdza się moja technika. Oczywiście istnieje problem z odgadnięciem jaki to ma być odcień błękitu - co reprodukcja czy to w albumach czy w internecie to inny wariant i trzeba coś wybrać a Trójcy Św. Rublowa " na żywo " niestety nie dane mi było widzieć. Dlatego postawiłam na album MOSCOW ICONS wydany w Leningradzie w 1989 roku, mimo, że nie do końca jestem przekonana o wierności tej reprodukcji z oryginałem.
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez Beata Śr, 22 stycznia 2014, 12:37

zephyr7 napisał(a):
Maju, a co z rozdzielaniem kolorów szelakiem? Gdybyśmy chcieli np. położyć niebieski kolor na żółty, wyszedłby zielony. Dlatego, na żółty kolor kładziemy szelak, a na to niebieski :)


Tak jak Maja nie słyszałam o kładzeniu szelaku miedzy temperę i sama bałabym się takiego zabiegu ale ja tam tylko amatorka jestem, mało wiem i cały czas uczę się ;)
Niemniej jednak jest sposób na oddzielenie kolorów a mianowicie warstwa nazywana "pasmem ożywiającym" stosowana do scalania warstw lub odświeżania po dłuższej przerwie w malowaniu. Stosuje się spoiwo w proporcjach żółtka do wody 1:12. Mnie to przypomina od strony technicznej warstwowe malowanie olejami z użyciem werniksu retuszerskiego.
Avatar użytkownika
Beata
.
...
2.
2...

.
...
2.
2...
 
Posty: 2474
Dołączył(a): Pt, 30 października 2009, 14:08

Postprzez maja Śr, 22 stycznia 2014, 13:20

Tak, Beato, można również na grunt przed malowaniem dać najpierw emulsję żółtkową. :)
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez grullo Wt, 25 lutego 2014, 21:16

:) Chciałbym poruszyć temat pigmentów dostępnych w Polsce. Od dłuższego czasu przyglądam się pigmentom sprowadzanym z Grecji, o których pisała m.in. Maja (sklep Edan) Kusiły mnie zawsze ich nazwy, niskie ceny i to, że mogę nabyć barwy niedostępne w innych sklepach. Jednak po dwóch latach korzystania z tych materiał powiem szczerze, że nie jestem z nich do końca zadowolony. Dokładnie nie wiem co w nich jest. Producent do mnie nie odpisuje, a jeśli już się zdarzy to tłumaczy, że to wysokiej jakości kolory i tyle. Mnie to nie przekonuje. Więc sprawdzam pigmenty ucierając je z olejem. I jakie są wnioski:

1. Błękity kobaltowe, tureckie, ceruleum, nie są nimi na pewno, schną baaardzo długo, dłużej niż ustawa przewiduje (jest opcja że są tęgo rozrobione z jakimś tanim białym "barszczem"). Prawdziwy kobalt schnie już następnego dnia i silnie marszczy powierzchnię, tworzy taką niby błonkę, dość pomarszczoną z dużą ilością oleju. Prawdziwe ceruleum w oleju PB35 idzie w kierunku szarym, ten grecki w zielony. (coś jak PB36).
2. Biel ołowiowa, schnie równie długo, ale tego się nie czepiam, bo dzisiejsze produkty ołowiowe schną długaśno. Europa zabrania handlu bielą w proszku, więc co to jest tak naprawdę? I skąd?
3. Plus za dostępność chromu żółtego (na pewno jest autentyczny) i czerwieni chromowej (również autentyczna czerwień molibdenowa). Zalecam ostrożność, szczególnie z czerwonym rakotwórczym chromem.
4. Wszystkie te najnowsze mieszaniny róż różany itp. są mieszaninami pigmentów organicznych i nieorganicznych. Ale co to do licha jest, konkretnie, tego nie wie nikt.
5. Do licha, czy błękit pruski musi być aż tak drogi?
6. Plus za dobrej jakości ziemie i pigmenty żelazowe.

Sklep jest świetny, obsługa przemiła, profesjonalna. Ale Ci, którzy to w Grecji przygotowują, coś kombinują, coś ukrywają. Nie lubię takiego podejścia. Nie uprzedzili nawet sprzedających, by ci uważali na pigment sypiący się z pudełeczek (chrom czerwony na rękach i potem do buzi, smacznego :-x ), że może być toksyczny.

Co do Kremera, nie mam zastrzeżeń. Naprawdę dobre, ale drogie pigmenty. Narośl, która obrosła tą firmę pod nazwą SzmalArt, może coś kombinować. Kto zbada, czy do 90 gram czerwieni kadmowej, ktoś nie sypnie 10 gram litoponu? A kaska leci. ;)
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez maja Wt, 25 lutego 2014, 23:43

Moje jedyne zastrzeżenia do Kremera to bardzo kiepsko zmielone ziemie, KONIECZNIE trzeba ucierać i to żwawo. Natomiast błękit paryski ( moim zdaniem lepszy od pruskiego, choć niektórzy twierdzą, że to to samo ) kupiłam u Kremera hoho lat temu i służy mi do dziś - rewelacyjnie wydajny, piękna, głęboka barwa, znakomite rozpuszczanie się w wodzie, świetnie się miesza z innymi pigmentami - przez kilka ładnych lat tylko i wyłącznie na bazie błękitu paryskiego kombinowałam zielenie i to z jakim skutkiem ! Mało tego, przez jakieś 3 lata w ogóle nie korzystałam z czerni zastępując ją błękitem paryskim + różne ziemie. Efekt był naprawdę dobry. Teraz chyba już mi się nie chce, jakkolwiek zielenie cały czas są moją ulubioną zabawką ;) Kremera muszę także pochwalić za czerwienie kadmowe. Natomiast indygo nie dość że bure ( choć przydatne by niebieska szata miękkością i aksamitem zapachniała ) to trzeć trzeba na szkle niemiłosiernie i odgłos taki, że zęby bolą. Grecy robią porównywalny kolor, nie wiem co w nim jest, ale nie skrzypi, miesza się dobrze i póki co nie zmienia się z upływem czasu ( ale mówię o czasie krótkim, co na dłuższym dystansie nie wie nikt ).
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez Evagelia Śr, 26 lutego 2014, 00:35

Grullo to dowiedz sie kto w Grecji to produkuje to poszukam co na greckich stronach sie o nich pisze, albo zadzwonie bezposrednio do firmy i sie wypytam, mam nieograniczone rozmowy na stacjonarne :D
A tak poza tym w samej Grecji pigmenty sa bardzo przyzwoite i nie trzeba juz ich dodatkowo ucierac bo one tu ida doslownie na tony... wiec sila rzeczy musza tez byc bardzo dobrej jakosci.. ale co konkretnie trafia na eksport to juz wiadomo inna sprawa. Moze to kiepski przyklad, ale grecy nie maja zwyczaju picia herbaty, pija ja tylko gdy sa chorzy.. i tak zauwazylam, ze ta sama herbata lipton ma zupelnie inny smak( przecietny) w Grecji niz w Polsce(bardziej smaczny), gdzie ludziemaja wieksze pojecie o herbacie .. :hmm:
Avatar użytkownika
Evagelia
 
Posty: 1013
Dołączył(a): Cz, 29 października 2009, 21:40

Postprzez zephyr7 Śr, 26 lutego 2014, 17:52

skąd wiecie, że żółcień chromowa i biel ołowiowa z "Grecji" to autentyki? Nie ma żadnej informacji o PY, PW, itp.

Mnie marzą się azuryty, realgary i żółcienie cynowo-ołowiowe, a tymczasem szykują nam podrabiane kadmy, oszukiwane bielidła itp.

Wiecie co, może powinniśmy sięgnąć do podręczników i opublikować tutaj metody sprawdzania składu pigmentów?

Ps. przy okazji, drogi Grullo, sprawdź proszę PW, bo mam dla Ciebie niezwykle ciekawy temat!
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo Śr, 26 lutego 2014, 18:12

Evo, ja cały czas myślałem, że firma, która daje pigmenty do sklepu Edan to ta, o której Maja pisała: http://www.art-enterprises.gr. Teraz już nie jestem pewien. Kontakt mam jedynie przez osobę pracującą w sklepie. Maile są lakoniczne i proste, bez wnikania w szczegóły. Trochę mnie to denerwuje.

Zephyr, stąd wiem, że posiadam już od dawna słoiki z autentycznymi żółcieniami i czerwieniami chromowymi i oba pigmenty pracują, ucierają się, schną i wyglądają tak samo. Zresztą tych dwóch pigmentów jest cała masa, produkuje się to wszędzie, nawet w Europie, a Chiny słyną z tego. Stąd taka niska cena za "vermilion" :D i chromówkę.
Bielidło też niewiadomego pochodzenia. W Chinach można kupić, o ile zamówi się przynajmniej kilkaset kilogramów. Nie jest czyste, ale zawsze jakaś namiastka. Co do metod sprawdzania autentyczności, to jest sporo książek na ten temat, tylko komu by się chciało babrać w chemikaliach? Podgrzewać w garnku na kuchni biel, czy żółcień ołowianą? ;) Toż to świństwo.

Mażą Ci się Zephyr, realgary, azuryty i cynówki, mnie też. Ale jak nie ma gdzie kupić to próbuj sam. W Kremerze jak dobrze pogadasz, to załatwią Ci wszystko. Papierek się podstempluje, że uczęszczać na warsztat ikon i że to niezbędne i masz pigment jaki chcesz. A jak chcesz to kupuj moździerz i tłucz skały na proszek miałki. Kiedyś nie było lekko i malarz sam sobie wszystko preparował.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 Śr, 26 lutego 2014, 18:36

bez jajów :) 10g idygo za 120zł? :) ultramaryna za 360? :D
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo Śr, 26 lutego 2014, 19:20

Ale po co akurat indygo, które blednie szybko? :dobani:
No to pozostaje tylko robienie samemu wszystkiego. Kup azuryt i go rozkrusz. Kup lapis lazuli i to samo. Wyjdzie Ci taniej i będziesz wiedział Zephyr z całą pewnością czym dokładnie malujesz. A ceny tych pigmentów są takie wysokie, bo oni też muszą zarobić. Jak ktoś przyjdzie do nich dwa razy na rok i zamówi atrament z mątwy, to nie może on kosztować 5 zł za litr. Mimo że tych mątw byłyby tony i walały się tu i ówdzie. :D Wejdź na moją stronkę, to zobaczysz jakie to przyjemne rozkruszać minerały. Niedługo wpadnie mi w łapy kilka nowych, tym razem arsenowych skałek. Zobaczymy co z tego wyjdzie. :)

Z minerałów jest kilka fajnych barw, do oleju i do tempery. Azuryty, aurypigmenty, realgary, cynobry, wiwianity, volkonskoite, jaspisy, malachity, krokoity, hematyty, chryzokole. Do wyboru do koloru ;)
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

cron