Mpietaku masz rację, łatwiej, ale też i bezpieczniej jest korzystać z gotowego produktu. Co więcej, te toksyczne substancje są mniej dostępne, ale to jedno, natomiast ich arcy-wysoka cena to druga sprawa. Malując extra najdroższymi, najbardziej wyszukanymi i egzotycznymi pigmentami można stracić z oczu główny cel malarstwa. Wielu jest takich, co wierzą, że tylko dzięki "extra ingredients" stworzą coś wybitnego. A klient, ewentualnie widz, będzie miał głęboko w d(esce) czym to jest namalowane, czy na pewno żółcień cynowa nie jest niklową, czy cynober przypadkiem nie jest kadmem, a zieleń scheele to może phtalo green. Nietypowe farby to radość, którą malarz może zachować tylko dla siebie, nikt inny jej nie podzieli. Chyba, że jest świrem (takim jak ja) albo konserwatorem.
Zepyhr, co z tego, że tu czy tam można dostać biel ołowiową, skoro jej ceny idą nadal w górę, a jakość spada, ze względu na import z nieznanych rejonów świata. Może warto nauczyć się malować przy użyciu tego co mamy, żeby móc to docenić i ewentualnie wtedy podskoczyć do góry, hmm? Jak kto słaby z podstaw, to mu i farby niebios nie pomogą. Mówię to o tych z zagranicznych for internetowych, którzy podniecają się tubką genuine vermilion, a malują bazgroły bez ładu i składu. Nie bądźmy jak te malarskie snoby.
Zeph, lepiej zamów tubę farby już utartej. Kręcą Cię te same farby co mnie, czyli trujące, ale to naprawdę niewiele trzeba, żeby przytruć się proszkiem. Raz, dwa razy można spróbować, chałupniczo coś tam zmajstrować, ale na dłuższą metę może się okazać, że zaczynamy być mniej uważni i mniej osłonięci przed groźnymi substancjami. Bezpieczna jest farba dopiero w oleju, ale od przygotowania pigmentu do jego zmieszania z tłuszczem, wiele się może po drodze wydarzyć. Polecam Ci zajrzeć do nowego sklepu: http://www.supremepaint.co.uk/ .
Pucha LW od W&N z Szału też sobie kosztuje, nabywałem kiedyś, ale teraz jestem przerażony ceną. Kto to kupuje?