Caravaggio

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 8 gości

Postprzez grullo Pn, 11 lutego 2013, 19:13

Laserunki przezroczystą farbą dają ciepło, laserunki białą, lekką mgiełką oddalają i chłodzą. To dlatego nie laserowano na ciepło tła, jedynie obiekty najbliższe, kontrastując i rzeźbiąc przedmioty, ludzką formę.

Wspomniany obraz można lekko przybliżyć tutaj:
http://www.googleartproject.com/collection/gemaldegalerie-staatliche-museen-zu-berlin/artwork/cupid-as-victor-caravaggio/326352/

Ewidentnie widać lekko bolusowe podłoże i stopniowe przechodzenie do świateł.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Semen78 Cz, 14 lutego 2013, 04:00

Czyli jesli chodzi o skore to wszelkie tonacje malowal alla prima pozniej laserunakami cieniowal i oswietlal ciało, tak mozna z tego wywnioskowac. Chcialem dokladnie dowiedziec sie kolejnosci jego poczynan w tworzeniu obrazu, ale za duzo materialow nie znalazlem,w kazdym badz razie dzieki za cenne wskazowki.
Ostatnio edytowano So, 18 lipca 2015, 01:01 przez Semen78, łącznie edytowano 1 raz
Semen78
 
Posty: 13
Dołączył(a): Śr, 8 sierpnia 2012, 22:16

Postprzez zephyr7 Pt, 15 lutego 2013, 20:53

Temat dot. techniki Carravagia jest niezwykle ciekawy. Chciałbym zapytać, jak odtworzyć taką gładkość i intensywność kolorów przy użyciu współczesnych materiałów?

Przykład: zagruntowałem płótno (gotowe podobrazie renesans, 50x65cm) gruntem akrylowym Talensa, a potem nałożyłem akrylowy kolor (ochra + żółcień). Miał to być grunt pod temperę, ale nic z tego nie wyszło: chociaż tempera naniesiona na szkic pastelą dawała na początku fajny efekt, nie dało się wykończyć detali twarzy: robiły się dziury, tempera odłaziła od podmalówki.

Za to, świetnie połączyła się z pierwszymi warstwami olejnymi - chociaż modelowanie stosunkowo tłustą farbą sprawiło, że obraz bardziej przypominał taki od Rembrandta...

Tego właśnie nie rozumiem: Caravaggio malował tłusto, obrazy nie są wyłącznie niekończącymi się warstwami laserunków: laserunki przychodziły na wymodelowane już warstwy.

W jaki sposób uzyskać taką gładkość przy stosowaniu tłustej farby?

a tu, dwa filmy w temacie, warte obejrzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=XaiuHeC7caw
http://www.youtube.com/watch?v=lv-S_MQXujE
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo Pt, 15 lutego 2013, 22:05

Oczywiście, nie wszystkie obrazy są niekończącą się pulą laserunków nakładanych jeden na drugi. Myślę, że tak było, lub być mogło u braci Eycków, Memlinga, Goesa czy Weydena. Ale nie wszędzie, tylko w pewnych partiach.
U Caravaggia setki laserunków nie miałyby sensu, u niego ważny był światłocień, bryły wychodzące z cienia. Zaiste teatralny efekt.
Gładkość i rzeźba farby nie jest możliwa do uzyskania w dzisiejszych czasach, tak jak to było możliwe przed wiekami. Każdy konserwator to powie, że biel ołowiowa, którą modelowano w podmalówce i na wierzchu była w tamtych czasach specyficzna. Jej zaletą była skąpa ilość oleju jaki pochłaniała, w granicach 10-12 gram na 100 oraz mocna, sztywna struktura, zupełnie różna od tych 'naszych', maślanych bieli. Można było wręcz wyczuć po omacku strukturę budowy ciała namalowanej postaci, palcami. Farby więc jakimi dysponowano w czasach Caravaggia były mniej przetłuszczone, miały lepszą konsystencję i dawały się śmiało rzeźbić, na kształt płaskorzeźb. To powie każdy, kto siedzi w konserwacji.
Frank Covino na załączonych filmach maluje na swój własny sposób. Nie uogólniajmy, kiedyś malowano różnie, nie ma sekretnej metody.
To samo tyczy się Caravaggia. Trudno jest powiedzieć Semenie jak dokładnie malował ów malarz. Jeśli nikt przy nim nie siedział, a potem nie spisał, to się tego nie dowiemy. Czasem sam obraz to za mało, żeby ustalić kolejność czynności malarza. Farba olejna jest żywa, już w trakcie malowania warstwa spaja się z poprzednia i zacierają się ich granice. Często obraz wygląda na malowany alla prima, a tak naprawdę to laserunkowy i pełen przeróbek malunek. Bywa na odwrót, kiedy obraz bogaty w niuanse i świetlistość, okazuje się być namalowany przy jednym posiedzeniu przez wprawnego malarza. Zdarza się, że warstwy laserunków(w badaniach z próbek pod mikroskopem) to zwyczajne poprawki, które artysta nanosił wciąż na nowo, nie kontent z efektów swojej pracy.
Śmiało mogę rzec, że niebagatelne znaczenie ma tutaj jakość gruntu, to on nadaje obrazowi głębię i dyktuje pędzlowi z jakim poślizgiem ma się poruszać.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 So, 16 lutego 2013, 11:55

Hm... Bardzo ciekawa odpowiedź, Grullo :)

Wydaje mi się jednak, że dużo ważniejsze w takiej technice będzie medium, a nie grunt.

Olej zagęszczony z ołowiowymi dodatkami sykatywującymi zachowuje się inaczej, niż dzisiejsze przetłuszczone farby i przetłuszczone media: następuje ograniczona penetracja między obiema warstwami.

Może spróbować tak: zacząć od odtłuszczenia farby na bibułce - i dodania dla płynności oleju polimeryzowanego? Taki olej zachowuje się zupełnie inaczej i nie zostawia brzydkich śladów pędzla i zgrubień.

Problem jest innego rodzaju: Jeśli zamiast czarni używam np. umbry z ultramaryną, po zmieszaniu obu kolorów farby są tak tłuste, że aż boli (z wielu farb maimeri artisti olej po prostu się leje). Stopień przetłuszczenia farby jest tak duży, że nie ma potrzeby używać innych mediów... A potem zostają mazy przy modelowaniu...
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez zephyr7 So, 16 lutego 2013, 12:17

ps. Czy da się wyrównać powierzchnię pobrużdżonego obrazu, w którym pociągnięcia sięgają jakieś 1/3-1/2 impasta? (małe zgrubienia, psujące jednak efekt gładkości).

ps.2 Jak laserować tłusto-wymodelowany obraz? Chodzi o to, żeby wierzchnia warstwa nie popękała? (tzn. bez użycia współczesnych liquinów i innych elastycznych alkidowych mediów)
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo So, 16 lutego 2013, 16:16

Błagam, tylko nie olej polimeryzowany z jakąkolwiek bielą, to mieszanka wybuchowa, żółknie momentalnie!

Nie rozumiem idei odtłuszczania farby, a następnie natłuszczenia ich substancją po trzykroć tłustszą od zwykłego oleju i w dodatku schnącego bardzo wolno.

W czasach Caravaggia, główne medium stanowił olej zagęszczony, albo na słońcu, albo podgrzewany na ogniu przez długi czas. Oba rodzaje tego oleju schły przyzwoicie.
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zephyr7 So, 16 lutego 2013, 18:27

W sumie racja, to było tylko takie zgadywanie...

Chodzi o taki problem: spróbuj połączyć żółcień kadmową z - nie wiem, w moim przypadku ultramaryną. Obie farby płyną jak rzeka Colorado. Nawet jeśli zapodamy tubkom odpowiedni "masaż" przed odkręceniem, zbyt duża zawartość oleju w farbie utrudnia modelowanie "mokre" w "mokre".

Farby ze zwykłym olejem lnianym (i podobnymi) nie "rozlewają", nie "siadają" jak te z olejem polimeryzowanym.

Cały wic miał polegać na tym, że dodając do "odtłuszczonej" farby innego rodzaju medium, zmieniamy jej strukturę przy modelowaniu. Znikają bruzdki i ślady pędzla - które inaczej pozostają nawet przy pracy pędzlami sobolowymi.

- albo inaczej: jak modelować na "tłusto" bez pozostawiania śladów pędzla?
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez grullo So, 16 lutego 2013, 22:01

Zephyrze, nie wiem dlaczego tak zależy Ci na uniknięciu śladów pędzla. Przecież to znak świadczący o malarzu, o jego zręczności w machaniu pędzlem. Na wielkich dziełach widać takie pociągnięcia, często po tym poznaje się czy rzeczywiście obraz malował mistrz, czy jego niewyrobieni uczniowie.
Problem, o którym mówisz może leżeć w słabej jakości farby. Te ze średniej półki tubowane pośpiesznie, walcowane krótko mają w sobie wiele oleju. Bywa, że wypełniacze (szczególnie te skalne) pochłaniają potężną jego ilość i przez to farba wygląda na przetłuszczoną.
Wydaje mi się, że nie możemy tutaj porównywać naszych czasów i materiałów z tamtymi, zamierzchłymi.
Pigmenty miały inny pobór oleju i łatwo to zauważyć. Proszę spojrzeć na partie jasne, np. oświetloną skórę. Widać tam wyraźnie mniej spękań niż w cieniach (zazwyczaj pełnych drobnych krakelurów) i w miejscach gdzie laki szybciej wyschły niż grubsza warstwa cynobru pod nimi. Umbry, asfalty, brązy Van Dycka nasączone są olejem przekraczającym ich ilość objętościową stąd te późniejsze defekty.
B. ołowiowa, cynober, ż. ołowiowo-cynowa zachowały się świetnie, nie mając spękań, tworząc elastyczną powłokę bez przetłuszczeń. Teraz mamy inne czasy, inne farby i trzeba sobie jakoś radzić.
:)
grullo
 
Posty: 819
Dołączył(a): Śr, 25 kwietnia 2012, 14:02
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Semen78 So, 16 lutego 2013, 23:28

Caravaggio zabrał swoją tajemnice do ziemi, choc myslalem ze w dzisiejszych czasach z taka techniką jaka mamy teraz mozna wychwycic caly proces powstawania dziela. Mysle za laserunków uzywal do cieni oraz oswietlania. Mozna zauwazyc ze przy jego oswietlonych fragmentach przebijaja sie jakies ziemie, trzeba sie bardzo dobrze przyjrzec, siena przez olowianke oraz lekkie poszarzenie umbrą. Ciekawe czy w cieniach uzywal zywic czy tylko olej..;) , ale to takie tylko niuanse.
Co do śladow pedzla ja rowniez jestem uczulony na zbyt duza ilosc "mazow" jesli fragment wymaga pociagniec to oczywiscie je stosuje, ale bardziej skupiam sie na jednolitej powierzchni. Ślady pedzla psuja czesto spojnosc barw, ale to tylko takie moje spostrzezenia i fanaberie. Ktos powie ze slady pedzla to sól malarstwa..no coz ,kazdy ma jakies upodobania.
Farby i media w naszych czasach sa inne i musimy na nich bazowac i .....czarować.
Ostatnio edytowano So, 18 lipca 2015, 01:07 przez Semen78, łącznie edytowano 1 raz
Semen78
 
Posty: 13
Dołączył(a): Śr, 8 sierpnia 2012, 22:16

Poprzednia stronaNastępna strona

cron