przez zephyr7 Śr, 19 września 2012, 20:32
Oj, ja bym problemu upatrywał gdzie indziej. Obserwujemy upadek kultury i niemal totalne zdziczenie obyczajów. W dodatku jesteśmy społeczeństwem biednym i prymitywnym, co więcej - w odróżnieniu od innych "biedniejszych" narodów nie szanujemy sztuki, ani literatury - ani w zasadzie, niczego innego. No i jeszcze: harujemy od rana do nocy - i wybaczcie, ale jeśli artysta w Polsce chce mieć co jeść, musi pracować w jakimś innym zawodzie, albo chałturzyć landszafty na allegro, czy do chińskich sklepów.
Artysta MUSI mieć jakiś bagaż doświadczeń, jakieś bodźce, inspirację - musi żyć i przeżywać! A tymczasem prawda jest taka, że życiem przeciętnego Kowalskiego rządzi przerażająca monotonia i beznadzieja. Myślicie, że tego nie widać w pracach? Widać! Zły obraz? A jaki ma być!? Malowany po całym dniu stresu w pracy, pół godziny przed snem, jakimś chińskim syfem na desce, bo nic innego nie ma, albo jest za drogie?
Jeżdżę po wystawach - i kiedy widzę prace "bogatych" dzieciaków z większych miast europejskich - i kiedy porównuje je np. do naszych studentów ASP wystawiających w kinach, czy domach kultury - to żal ... ściska.
Wreszcie, nie mamy takiego dostępu do dóbr kultury, do edukacji - te parę książek, które warto kupić, rozchodzi się na pniu, lepsze materiały trzeba sprowadzać z zagranicy. Wstęp do większości muzeów jest płatny...
Co nam zostaje? Rozbudzić w sobie pasję Van Gogha, albo popaść w alkoholizm, jak Modigliani - mając nadzieję, że płótnem z naszych obrazów nie będą kiedyś łatać materaca.