Ja robiłam dosyć dużo kopii 20-30 lat temu. Nie były to wierne kopie, ale starałam się być blisko oryginału. Metodą kratkowania nanosiłam szkic a następnie mozolnie malowałam. Najczęściej miałam zdjęcie obrazu z rosyjskiego albumu gdzie kolory nijak miały się do rzeczywistych, a zdarzały się i cz/białe. Uważam, ze wierną kopię można zrobić TYLKO malując obok oryginału i żadna, nawet najlepsza fotografia papierowa nie zastąpi tego. Obecnie zdjęcia cyfrowe 1:1 w dużej rozdzielczości są pomocne, ale jest ich jeszcze mało w necie i także przekłamują kolory, można teraz dostrzec ślady pędzla co jest bardzo pomocne.
Dzisiaj potrafię skopiować nieomal każdy obraz tylko po co??? Poza tym zwyczajnie już mi się nie chce. Może "wyrosłam" z tego? hmmm Teraz są wydruki cyfrowe i klient może sobie zamówić co zechce nawet na płótnie i z werniksem na dodatek. Kiedyś tego nie było, a ludzie chcieli mieć takie obrazy na ścianie.
Co mi dało kopiowanie??
Potrafię malować prawie każdą techniką, potrafię dorobić każdy kolor z kilku podstawowych, wyćwiczyłam pamięć wzrokową, wyćwiczyłam różne ruchy nadgarstkiem, wyćwiczyłam wytrwałość i cierpliwość bo czasami kopie robiłam pół roku. Dzięki kopiowaniu z taką samą łatwością maluję szpachelką , palcami, pędzlami. Z taką samą łatwością maluję np. mozolny realistyczny i szybki impresjonistyczny obraz. Dało mi także pieniądze na własne wybryki i fanaberie, które tanie nie były oooj
W czym mi zaszkodziło??
Trudno mówić co by było gdyby.... ale czasami myślę, że to była strata czasu. Bo może bez kopiowania lepiej bym wypracowała własny styl i własną technikę, bo po co umieć wszystko??? Przecież to co jest do wszystkiego, jest do niczego eeeh