flisé napisał(a): czyli, ciagnac ten temat, moge postawic prowokujace stwierdzenie, ze ty nie traktujesz siebie powaznie (ani powaznie, ani nie powaznie)podczas wsluchiwania sie we wlasne serce? wiec jak siebie traktujesz?
tylko dla takich powodow? tzn. gdy zaczynasz malowac, to jakby oczekujesz od siebie i swojego przyszlego dziela, ze da ci przyjemnosc i satysfakcje, tak? tak sie wymieniacie, czy prowadzicie czasem jakies inne interesy jeszcze?
Cześć flise co do tezy jaka zechciałes postawić w odniesieniu do mnie mam całkiem krótka odpowiedź.Ponieważ nie mam rozdwojenia jaźni i wszystko co drzemie we mnie znajduje swój kanał by to wyartykuować uważam ,ze radze sobie z własnymi emocjami i tyle.Z drugim odniesieniem wobec mojej osoby mam kłopot ,bo jak się do tego odnieść.Mówisz tak jak gdybys wiedział o czyms co mnie jest niedostepne.Oczywiście ,ze malując oczekuje po sobie mieć i przyjemność i satysfakcje wcale nie oczekuje ,ze beda to dzieła bynajmiej. Mówiłem, że nie mam rozdwojenia jaźni i zapewniam nie wystepuje w dwóch osobach nie prowadze wiec ze sobą pogadanek gdyby do tego doszło mógł bym skończyc u czubków tym bardziej nie prowadze ze "sobą"żadnych interesów Jak zechcesz bardziej jasno to może podołam Twym oczekiwaniom w odpowiedzi