Komercja ( realizacja zamówień ) to chałtura jeśli trudno nam się podpisywać pod tym, co robimy..., jeśli zaś ktoś robi takie "chałtury", że są równe najlepszym pracom robionym normalnie, to to nie chałtura, tylko tradycja...
Taka tradycja - jakiej najlepsze odmiany wiszą po muzeach całego świata..., bo w końcu Rembrandt poza autoportretami i paroma innymi mniejszymi obrazami, prawie wsio robił dla kasy na zamówienia... i co,
czegoś mu to ujmuje?
Albo Rubensowi?
Nie ma co się trzymać mitów współczesności - cudów ni ma, współcześni - nowocześni artyści to niby żyją za darmo, kasa im sama do rak wpada przez komin?
Jest dokładnie jak było - może z tym tylko, ze większą niż dawniej rolę odgrywają pośrednicy sprzedaży, artyści zaś tak jak dawniej, albo pracują na zamówienia, albo robią to co się sprzedaje, albo są sponsorowani / mają inną intratną pracę / albo w końcu - przędą racze średnio, za to zostawiają po sobie sztukę niekomercyjną w dużej części - niekomercyjną nie, bo się nie sprzedaje, albo nie-podoba, ale bo nie jest tworzona dla pieniędzy, a reszta to kwestia mody, autopromocji, szczęścia, albo trafienia do ludzi z danej niszy...
Ważne by być sobą - ale też nie tracić z oczu faktu, ze bez kasy, nie ma na materiały - nie ma jak malować.