Największy problem to zasobność portfela. Inwestycja w dobrej, jakości materiały to jak wiadomo duże koszty. Kwestia tylko czy malujemy gorszym, bo nas po prostu nie stać na lepsze czy mamy duszę skąpca i staramy się zaoszczędzić a najgorzej jak to się odbywa kosztem klienta. Bo co innego malować tylko dla siebie a co innego na sprzedaż.
Dla początkującego malarza, gdy zaczyna od zera zakup różnych produktów to spory wydatek. Sama zaczynałam z pięcioma farbkami i kartkami z bloku Fabriano a każda kartka była na wagę złota. Malowało się na tym tragicznie, ale wtedy byłam szczęśliwa. Z czasem można się pokusić o inwestowanie w lepsze materiały. Z jednej strony żal pieniędzy na artykuły wysokiej klasy, gdy się uczymy z drugiej kupując produkty z wyższej półki oszczędzamy sobie irytacji problemami wynikającymi ze złej, jakości produktów. Minus taki, że jak coś sknocimy to nie ma, na co zrzucić winy. Nasz błąd, nasz brak umiejętności i koniec. Jeśli kogoś stać niech nie oszczędza. Dobry produkt nie uczyni z nikogo mistrza, ale na pewno zapewni inny komfort pracy.
Malując tylko dla siebie malujmy, na czym nam się podoba, ale malując dla klienta, przyjaciół albo potomków nie żałujmy kliku złotych więcej. Odnośnie klienta… Jeśli odbiorca będzie zadowolony i obraz spodoba się te pieniądze zwrócą się z nawiązką. Jak duża może być różnica w cenie płótna np.40x50. Przecież nie sprzedaje się obrazów za 50zł. No chyba, że na allegro
ale dobrze, że taka opcja jest. Zawsze jest miejsce gdzie można spieniężyć to co zalega
Jeśli mamy problem ze sprzedażą obrazów tak, aby zwróciły się koszty a i swoje honorarium dostać to albo trzeba sobie uświadomić, że coś robimy nie tak i to zmienić albo znaleźć sobie inną pracę i malować dla przyjemności.
MPietak napisał(a):Podobrazia z lidla nie sa najlepsze to fakt podobnie jak niektóre nasze prace co nie oznacza bynajmniej ,ze sa beznadziejne .Nie mam z tym problemu wystarczy zagruntować takie podobrazie. Ja robię to porządną farbą akrylową Tikurilla która została mi po odnawianiu chaty,maziam dośc grubo skrobie czasem szlifuje i nic.Jasne ,ze kiedys mozna przegiąć wówczas wystarczy zmienić płótno tak czeka u mnie kilka samych ram po takiej dewastacji.
Też gruntowałam i to załatwiło problem
Do wymiany płócien też się przymierzam. Mam kilka co mi domownicy nie pozwalają zamalować więc pójdziemy na kompromis. Kiedyś będą chcieli to niech sobie ponaciągają a nie będą zajmować miejsca, nie będę musiała na nie patrzeć i będzie na czym malować.
grullo napisał(a):Gdzieś naukowcy obwieścili, że akryl schnie dwa miesiące, tzn. zastyga momentalnie ale woda tkwi tam w środku jeszcze sporo czasu nim cząsteczki skurczą się i przytulą do siebie. Może z tym gów.....m podobraziem to nauczka, żeby kupować tylko porządne rzeczy. Prawdziwy malarz szanuje siebie i klienta, dlatego nie może takich myków robić. Płachty z Lidla, sklejki z Castoramy i paździerz z Praktikera może kupować ktoś kto się dopiero uczy.
Dlatego nie powinno się werniksować akrylu zbyt szybko choć po dobie wygląda na suchutki
Na dobrze zagruntowanych sklejkach maluje się świetnie i są lepsze od nędznie zagruntowanego płótna
Wiele osób narzeka na wypaczanie a nie pomyślą o wzmocnieniu od tyłu. Przy większych formatach trzeba wzmocnić. Przecież blejtramy o większych formatach też mają (przynajmniej powinny mieć, bo różnie to bywa
) dodatkowe listewki aby nie wypaczały się. Do ikon na grubym drewnie przy większym formacie też daje się szpongi.
Wiecie...Jak wyrobi sobie ktoś markę i zyska uznanie to ludzie dla nazwiska i papier toaletowy z autografem kupią. My maluścy musimy się starać
Ostatnio skończyły mi się podobrazia a musiałam coś namaziać a że chłopaki pizzę zamówili to zaczęłam na kartonie po pizzy. Mąż wraca z pracy, spojrzał na podobrazie i zapytał co to za badziewie
Jak już mężuś tak mówi to znaczy, że i laik widzi gdzie tandeta