Oj, las rąk widzę

W zeszłym tygodniu musiałem wybrać komplet tanich farb akrylowych do pracy na dużej sklejce. Wizyta w sklepach plastycznych najpierw całkiem mnie "zdołowała", lecz w końcu pozwoliła odkryć prawdziwą radość z malowania (ostrzegam, temat jest filozoficzny!).
Wybór nie był prosty, pozwólcie że napiszę o każdej marce, którą wziąłem pod lupę:
- renesans colours i A'kryl: ciekawe, rozlewne, słaby pigment, niespodziewane efekty przy mieszaniu, typowe dla tej marki. Ze względu na wcześniejsze przygody, pass.
- renesans maxi acril: fajna faktura, niektóre kolory genialne, inne słabe. Duża zmiana kolorów przy wysychaniu. "Przechył tonalny" przy błękitach, lecą w fiolety.
- maimeri polycolor: super kolory, wydajne, ale beznadziejna faktura. Schną na płasko, ślady pędzla się "topią". Farby idealne do murali i graffiti. Kiepska przyczepność, z palety schodzą pod palcami.
- maimeri acrilico: zupełnie inne niż polycolory, trzymają ślady pędzla, żywe, fajne kolory, choć odrobinę słaby pigment.
- jo sonjas: baardzo lejące, mocny pigment, dziwne mieszanki. Fajne do murali i graffiti. Warto dać szansę, choćby niektórym mieszankom.
- vallejo studio: mocne, kryjące kolory, za to kombinowane pigmenty. Na przykład, umbra palona to yellow oxide, czerwona ziemia i odrobina czerni. Dają najczystsze i bardzo intensywne kolory. Mają świetne spoiwo, fajną fakturę i nie zmieniają za bardzo koloru przy wysychaniu.
Werdykt: według mnie, wybór jest prosty: maimeri acrilico lub vallejo studio. Obie marki wygrywają objętościowo (125ml i 200) i pod względem czystości kolorów.
I przy okazji: okazało się, że do malowania wystarczą 3 słoiczki z farbą... Wiecie ile można wycisnąć z badziewnych primairów z dolnej półki???? Najśmieszniejsze jest to, że postawione obok siebie, nie widać który obraz został namalowany w&n, a który polycolorem za 5,60

))
Czy nie na tym powinna polegać sztuka: na radości z tworzenia???