Hmmm nikogo nie będę odwodził od korzystania z takich bajerów. Nawet kładzenie 30 laseruneczków, nie wymaga jednak dodawania przyspieszaczy i ulepszaczy konsystencji(media alkidowe). Sykatywa do pigmentów wolno schnących jest nieodzowna w każdej marce, choćby dla ujednolicenia czasu schnięcia każdej farby. Powtarzam jeszcze raz, a dobitnie: każdy ma swoją technikę malowania i nie mam prawa się spierać, co dla niego samego jest lepsze. Ja po latach malowania medium olejno-żywicznym, damarowym, kopalowym, balsamowym, wróciłem do samego oleju i jestem zadowolony. I nikt mi nie powie, że robię źle, że moje obrazy wyglądają na suche, bo z całym szacunkiem, obywam się bez urozmaiceń i jest świetnie.
Zresztą wynikiem badań naukowych nad poszczególnymi obrazami znanych malarzy w XVII wieku, jest fakt, iż nie używali oni żywic jako medium, ani do ucierania farb. Jedynymi "materiałami" pomocniczymi były:
olej, jajko, kreda, szkło. Rembrandt, Rubens, Velazquez. No trudno Panie i Panowie, dla mnie to są już jakieś nazwiska i niestety staram się nie unosić fantazjom "projektowanym" przez autorów podręczników o malarstwie. Pisali i piszą oni różne dziwne, nierzadko fałszywe(niesprawdzone, bądź dla zmylenia?) z gruntu fakty i porady co do sposobu malowania. Ale kończąc, przyznaje racje wielu, że medium nie jest tym, czego powinno być więcej niż "treściwa", czyli pigmentu. Nawet laserunki można kłaść na pół mokro lub pół sucho, bez zbędnego rozrzedzania.
Warto pomyśleć również o tym, że dawniej kiedy przygotowywano własnoręcznie podobrazie, czyniono je specjalnie odrobinę chłonnym, przez co grunt pił olej i odchudzał podmalówkę. Wszystko oczywiście pod kontrolą i z odpowiednim doświadczeniem, starano się przecież, żeby farba nie "zsypywała" się z płótna.
